poniedziałek, grudnia 31

Armagedon o.O

Sztuka wojny noworocznej

I znów... zbliża się... powolnym lecz stanowczym krokiem... Armagedon... ewentualnie nowy rok, jak kto woli, ale ja trzymam się tych mhrocznych klimatów i jak co roku, od czasów Nostradamusa, liczę, że w końcu tym razem się uda i obok sztucznych ogni będą spadające meteoryty, wybuchające wulkany i ogólnie - że w końcu ten koniec świata, tak długo zapowiadany, nadejdzie a z nim gorszy od sądu najwyższego - sąd ostateczny... choć pewnie i tak znajdą się cwaniaki z układami którzy sobie załatwią apelacje, odroczenia i zwolnienia lekarskie...

Wypadało by podsumować jakoś ten rok, ponieważ jest to notka noworoczna na bloga, podsumowanie roku będzie tylko z czasu blogowego a...

Rok blogowy był dość krótki... Sztuka Wojny wystartowała na początku października, a więc czwarty i ostatni kwartał tego roku. Blog to jest mój kolejny i na razie nie pobija rekordów istnienia (rok z blogiem.pl) ale na pewno najwygodniej mi się go pisze, wręcz z przyjemnością. W końcu znalazłem taką formę jakiej szukałem i, dopomóż Bóg, będzie się pisać dalej. Jak widać treść jest dość mieszana, przeplatam moje opinie co do niusów ze świata (głównie dzięki niusom z gazety.pl) z pierdołami o swoim życiu czy moją ubogą twórczością filmową czy tam fotograficzną. Oczywiście jako kinomaniak albo kinoholik nie mogłem nie komentować filmów które przyszło mi obejrzeć i tym sposobem na blogu najwięcej jest chyba tekstu o ciekawych, mniej lub bardziej, filmach. Czasami obawiam się, że jakiś film opiszę dwa razy, trzeba będzie w końcu gdzieś notować filmy już skomentowane.

W tym miejscu trzeba na chwilę wyskoczyć na drugą stronę firewalla, ponieważ przebrnąłem przez połowę października i dotarłem do najlepszego tygodnia w moim życiu - 13-18 październik - klasowa wycieczka do Sopotu... Zawsze będę pamiętał popijanie whiskey w pociągu kielonek za kielonkiem w imię koleżeństwa (pozdrawiam "sponsora" ów flachy Macieja ;), co wieczorne spotkania w naszym specjalnym pokoju, pogawędki o życiu przy procentach i sheeshy, no i zawsze w pamięci zostanie ostatnia noc - bo z reguły ostatki są zawsze najlepsze.

Tu robimy chwilowy wskok przez firewalla by znów wyskoczyć na drugą stronę.

Pod koniec miesiąca zmarł lokator, niby wiadomość smutna ale... nie do końca, prawdę mówiąc dla mnie całkiem przeciwna... W końcu rozpoczęły się zabawy remontowe w moim przyszłym mieszkaniu... Sprzątanie trwało aż do połowy grudnia, kiedy to doniośle wywaliło się wszystko i aktualnie posiadam gołe ściany, trochę kasy na remont i tyle... przydałby się jeszcze ktoś do remontowania...

Jeżeli chodzi o kinowe spojrzenie, listopad był dla mnie hojny, głównie za sprawą kolekcji filmów Tarantino wraz z Dziennikiem, jakim był bym fanem Quentina gdybym przeszedł obok takiego czegoś obojętnie... Nawet potym samodzielnie zaopatrzyłem się w Death Proofa by powiększyć swoją kolekcję.

Z blogowego punktu widzenia ten miesiąc był średni, wszak tylko 7 wpisów, czyli coś nie teges, ale tak to jest, że w branży czasem są zastoje, ten spowodowany był wystawianiem zagrożeń i ocen... jak ja nienawidzę niemieckiego...

Grudzień to całkiem inna beczka. Miesiąc dość ciekawy, z uwagi na święta i nie tylko. Na wstępie matury, potem mikołaj i moja chora twórczość alchemiczna oraz poetycka, pozostawiam tą drugą bez komentarza.

Teraz zaś szykuję się do sylwestra, ponowne spotkanie z Jackiem Danielem i innymi, bardziej gadatliwymi znajomymi. Że człowiek się na błędach uczy będzie umiar, bo wtopy być nie może, nawet mimo tego, że Warren say it, we do it. I w duszy liczę, że te moje noworoczne wypociny przeczyta jakieś większe grono ;]

p.s. Pozdrowienia od Jacka Daniela:


niedziela, grudnia 30

2 dni...

Sztuka wojny z biografiami
Fajna, filmowa, sobota się trafiła... Najpierw, w pewnym sensie już oklepany, ale nadal ciekawy - Truman Show - z Carreyem nie będący komedią, co rzadko się trafia ;) Co można o tym filmie powiedzieć? Na pewno jest to ważna produkcja, choćby z uwagi na unikalną historię. Czy Truman miał jakiś wpływ na kinematografię? Możliwe, ale prędzej doszukać się tutaj można chęci zwrócenia uwagi na coraz to głupsze reality-shows... Chyba nie trzeba przytaczać jakie to "genialne" produkcje powstają w tym gatunku za oceanem...
Jako drugi film poleciał Blow - czyli biografia z Johnym Deppem... Coś ostatnio mam szczęście do biografii z Deppem. Co prawda film nie jest w klimatach Ed Wooda, ale nadal mimo swojej powagi jest filmem ciekawym i miłym dla oka. Równie miłym dla oka jest widok Penelope Cruz na ekranie ;) Dość ciekawa historia szmuglera dragów z lat 70' i 80' i znów, jak przy Złap mnie jeśli potrafisz filmowi smaczku dodaje "historia oparta na faktach" przy czołówce. Blow polecam, nawet gdy ktoś nie przepada za biografiami, ponieważ jest to kawał dobrego kina z ciekawą historią oraz Deppem i Cruz, by nie było, z Penelope nie Tomem ;)

Z mojej strony - sylwester coraz bliżej - 2 dni do końca roku o.O Czyli również 2 dni do rozwiązania umowy z tp... Na szczęście udało mi się podpisać nową, co prawda nie aż tak korzystną na jaką liczyłem (w Dialogowej centrali zabrakło miejsc... o.O) a że czas jest dla mnie ważny znów mam dwuletni cyrograf w tp. Po za tym czeka mnie jeszcze poszukiwanie korepetycji z fizyki... oj ciężko będzie (a nawet ciężko jest) więc... olaboga... No i na złość przenieśli mi Bibliotekę Pedagogiczną z rynku na jakieś zadupie bóg jeden wie gdzie... Zna ktoś może jakieś opracowania do Tolkiena, Lema, Pullmana, Pratchetta i Mortki?


czwartek, grudnia 27

Ed Wood

Sztuka wojny z czarno-bielą
Wczoraj dokończyłem oglądać film mojego drugiego ulubionego reżysera - Tima Burtona (tak by nie było, ulubionych reżyserów mam dwóch: Quentina i Tima właśnie) - a więc dokończyłem oglądać "Ed Wooda" Zacząłem parę tygodni temu na PolSacie albo TVNie, nie pamiętam a dokończyłem... na czaskiej 2jce... Bogu dzięki leciała wersja z angielskim lektorem i czeskimi napisami.
Filmil jest cholernie cacy, ale to pod warunkiem, że lubi się Burtonowskie kino i styl grania Johnego Deppa, a obie te rzeczy mnie zachwycają ;) Film nakręcony w czarno-bieli daje mu specyficznego klimatu, zresztą cały film ma specyficzny klimat.DLa zainteresowanych biografiami, polecam ;)

W końcu skończyły się święta... Choć z drugiej strony już... Ogólnie to było fajnie ale żadnych cudów nie było. Prawie jak zawsze wyjazd do krakowskiej rodziny choć w tym roku tylko na 3 dni, a mogło by być więcej niestety szkołą zmusza do nauki nie zabawy... (notabene, ostatnio nazbyt olewam naukę fizyki... strach się bać nawet o.O) Prezencik świąteczny trafiony - para spodenek Lee czyli dżinsów mam już dostatek :) Sylwestrowe problemy rozwiązały się prawie w ostatniej chwili, czyli 4 dni przed D-Day dostałem ofertą prywatki w gronie znajomych szkolnych, oczywiście odmówić nie mogłem :> Mam nadzieję, że się uda, choć szczegółów jeszcze nie znam więc nie wiem nawet do kogo idę o.O


sobota, grudnia 22

Numero Uno

Sztuka wojny po gangstersku
Niby dostałem kolejny film Quentina do obejrzenia (Prawdziwy Romans) ale niestety ciągle coś pojawia się ciekawszego na horyzoncie i nie mam kiedy tego filmu obejrzeć. Wczoraj, dla przykładu, przeszkodził mi film "Gangster 1" Cholernie cacy film angielski, ładne połączenie gangsterki z humorem i odrobiną psychologii. Cholernie polecam, bo na prawdę film jest wart obejrzenia z naciskiem na genialną grę Davida Thewlisa. Film dołącza do mojej kolekcji ulubionych zaraz obok Ojca Chrzestnego i Chłopaków z ferajny :P

Szkoła już zniknęła, co prawda nie na długo, ale zawsze lepsze to niż nic. Pewnie jeszcze coś napiszę ale na wszelki wypadek - wszystkiego najlepszego, szczęścia, zdrowia, pogodnych świąt, udanego sylwestra, udanego dnia po sylwestrze ;) powodzenia? miłości? pieniędzy? (zielonych, ojro, emigrantom funtów, duchowym rodakom jenów, nam wszystkich złotych ;) "dużo dziewczyn i by wódka potaniała"(szkolny zestaw obowiązkowy) no i reszty tych "pierdół" co to każdy chce mieć a nie każdy ma życzę i pożyczyć mogę wszystkim tym, którzy się na tyle nudzą by to jeszcze czytać... o.O


wtorek, grudnia 18

* * * (erotyk?)

Sztuka wojny z poezją
Czyli taki drobny spontaniczny eksperyment...

Emanujące rozkoszą oko Twój "yacht" kołysze
Rozpalają ogromnie tak yacht-clubu kobiety - eteryczne
Otaczając tworzą, Yin - krąg erotyczny, rozwiązły
Twoje Yang kokieterią estrogenów rozpalają okrutnie
Yijing - księga epicka rozpatruje o takich
Kobietach eterycznych rozkoszą otaczających Twe Yang


poniedziałek, grudnia 17

Tajemnicze przepisy I: Mikstura poranna

Sztuka walki kulinarnej
Postanowiłem stworzyć mini serię, (choć nie koniecznie taką mini) z rozmaitymi przepisami na miksturki do picia. Na start jedna z tych, od których jestem uzależniony, dobra na poranki i pracowite dni, noce też. Znana i lubiana. W zależności od proporcji o gładkim, słodkawym i delikatnym smaku lub gorzkim i drapiącym gardło.

Przepis na dobry poranek: Mały kociołek, około 250ml, wypełniamy do 3/5 mocno podgrzanym kwasem hydrohydroksylowym. Wsypujemy, w zależności od upodobań, do 15 gram zmielonego ekstraktu Coffeinum i około 30 gram disacharydów. Całość mieszamy zgodnie ze wskazówkami zegara aż do rozpuszczenia się wszystkich składników i otrzymania jednolitej cieczy. Resztę kociołka wypełniamy Lactisium i ponownie mieszamy zgodnie z ruchem wskazówek. Uderzamy trzy razy z prawej strony kociołka i nasza tajemna mikstura jest już gotowa do wypicia.


niedziela, grudnia 16

Wypij mnie jeśli potrafisz...

Sztuka walki z hydroksyetanem....
Do 3 razy sztuka, w łykend był ten trzeci, każdy kolejny będzie dla mnie osobistą porażką a więc trzeba się pilnować... To tyle w ramach walki z tajemniczym hydroksyetanem ;]
Maraton miał być, ale niestety nic z tego nie wyszło, ofc dla mnie nie wyszło, choć prawdę mówiąc jakieś tam doświadczenie na przyszłość się znalazło, więc ogólnie nie można łykendu postawić na minus, choć na plus też nie da rady...

W sobotę wieczorem, na poprawę humoru, obejrzałem sobie "Złap mnie jeśli potrafisz" i mimo, że nie trawię DiCaprio jest to jeden z nielicznych filmów który mi się cholernie podoba i który mogę oglądać dość często ;) Film jest cholernie fajny dla oka, szczególnie czasy w których się dzieje - lata 70', Ameryka, stare Cadillaki, no po prostu miodzio. Fabuła wciąga, a największego smaczku dodaje jej to, że jest "na faktach" więc ogląda się jeszcze ciekawiej. Swoją drogą, mało ostatnio takich filmów na faktach, bo o tych wszystkich "porwali mi dziecko", "zabili mi ojca" które są na faktach to mi się chce po prostu... rzygać... ale ta uwaga jest ostatnio lekko nie na miejscu, nwm. Dodatkowo cholerny plus to udane kreacje aktorów, z uwielbieniem oglądałem Hanks'a i resztę. Polecam film, tym bardziej na zimowe wieczory ;]

Co do mojego ambitnego projektu filmowego, to powoli rodzi się jakaś fabuła, ale to będą ciężkie chwile... No i jest jeszcze jeden pozyton - pierwszy etap remontu zakończony - mieszkanie oczyszczone z gratów, teraz etap numer dwa - wymiana tynków i przesuwanie ścian... ale to zaczynamy dopiero na święta.

czwartek, grudnia 13

Many many many many...

Sztuka wojny o pieniądz
Świat kręci się na około kasy, zawsze tak było, a przynajmniej od "wynalezienia" pieniądza i pewnie zawsze tak będzie. Kasa daje wszystko, gdy ktoś wie gdzie szukać i nie ma naprawdę trudnych pragnień, bo ja wiadomo tylko prawdziwej miłości kupić nie można, no i szczęścia, ale to tylko, gdy uwarunkowane ono jest tym pierwszym. W każdym innym przypadku, kasa da wszystko...Skąd takie wywody?

Jakiś czas temu czytałem artykuł na gazeta.pl o pułapkach kredytu i prawdę mówiąc, jedyne na co mam ochotę to wybuchnąć śmiechem do osoby opisywanej w ów artykule i wymieszać jej poglądy z błotem... Facet przyjechał do stolicy, miał kawalerkę i zarabiał na tyle, by utrzymać siebie i rodzinę. Zachciało mu się własnego domu w Warszawie... pojawił się genialny pomysł - kredyt o.O. Najbardziej raduje mnie pewien fragment - "Trochę za dużo wydajemy na zakupy. Zamiast 250-300 zł wychodzi ok. 400. Lubię francuskie sery, francuskie korniszony, ale to chyba nie są fanaberie, na które biały człowiek nie może sobie pozwolić. Albo zapłacić rachunek za spotkanie z trójką znajomych w pizzerii - po pizzy dla każdego, kawa, wino, deser i 450 zł." I stało się, szlak mnie trafił... Osobiście uwielbiam Sushi, przepadam za London Dry Ginem i mógł bym tależami wsuwać Canelloni z indykiem w sosie pomidorowo-serowym ale wiem, że mnie na to nie stać... Jeszcze ten tekst o fanaberiach białego człowieka... I ta ogromna hojność w pizzerii. Jak dla mnie gościu jest takim nuworyszem który musi szpanować kasą, że ją ma, nawet jaj tak nie jest... takich ludzi po prostu nienawidzę... "I tak będzie do śmierci, a nawet dłużej. Zosia odziedziczy zadłużone jeszcze mieszkanie." - A najbardziej z tej historii żal mi dzieciaka... bo oberwie rachunkiem za fanaberie ojca...

Jak już jestem przy kasie, to warto opisać kolejnego "inteligenta" finansowego. Facet myślał, że przechytrzy operatora telefonicznego i załatwi sobie darmowy internet. Jak można przeczytać w artykule, wyszedł an tym jak Zabłocki na mydle, oberwał pięknym rachunkiem na $85'000 i mimo tego, że dostawca postanowił się nad nim zlitować i zredukować rachunek do $3'000 facet ma zamiar wojować w sądzie bo... "Nie wiedziałem, że za podłączenie telefony do komputera trzeba dodatkowo płacić"... Kocham go, no dosłownie kocham! Olewając to, że nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania to inną sprawą jest to, że wypada przeczytać umowę przed, albo w ostateczności w domu po podpisaniu... Facet poleciał w przysłowiowe kulki, dostawca idzie mu na rękę a ten jeszcze fanaberie odwala! Ja bym na miejscu operatora olał zniżkę, wystawił fakturę na 85 tys. i patrzył jak rosną karne odsetki za niezapłacony rachunek...

To tyle w ramach finansów, na zakończenie, życzę sobie i innym powodzenia w Dużym Lotku ;] Nie dziękuję ;)

poniedziałek, grudnia 10

Zorza Północna

Sztuka wojny z kinematografią
Kolejne dni mijają a jak na złość skończył się trzeci sezon desperatek :S I co ja teraz będę robił w niedzielne wieczory? o.O Zobaczymy.
W ramach prezentu świątecznego zakupiłem sam sobie, całkowicie spontanicznie (swoją drogą nienawidzę spontanicznych zakupów, zawsze boli mnie potem saldo konta :/) specjalne, dwupłytowe wydanie DVD "Grindhouse: Death Proof" czyli w skrócie - powiększyłem kolekcję filmów Quentina :D Dodatkowo, oglądając bonusowy DVD na nowo zrodziła się głupia lecz szalona myśl w mojej głowie - a może by tak film? :D Aprobata klasowych kino maniaków jest, sterta smaczków i detali również ale brak fabuły :S czyli zabieranie się za projekt z (_!_) strony... Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie :D
Dodatkowo, w sobotę byłem na "Złotym Kompasie" czyli adaptacji jednej z moich ulubionych książek - trylogia His Dark Materials (by: P. Pullman) film jest... gówniany... Książka jest arcydziełem dla nastolatków i tych starszych, porusza poważniejsze tematy a film to gówniana bajeczka dla 8-12sto latków... tragedia, jedna wielka tragedia, po prostu nigdy nie wybaczę, ale na część drugą pójdę, choćby by ocenić. Film stanowczo ODRADZAM zaś książkę stanowczo POLECAM.
p.s. W piątek wybieram się na Noc Kina we Wrocławskich arkadach, oj będzie się działo :D
p.s.s. Może i film jest dnem, ale Kidman, Craig oraz Eva Green zagrały cholernie cacy, no Lee też ładnie zagrany, prawdę mówiąc, wszystko spieprzył reżyser i scenopisarz... xP
p.s.s.s. Dakota jest tragiczna w tym filmie, wszystkie dzieciaki po za Billem są tragiczne... zaszlachtować w tej sprawie castingowców tylko...

piątek, grudnia 7

Miłość bez wzajemności zawsze jest najsilniejsza

Sztuka wojny na pograniczu fizyki
Ta, matura z fizyki, rozszerzona, jak poszła? Nijak :D No ale się nie dziwię. ZObaczymy jakie będą wyniki.
Już od dawna wiedziałem, że sztuka schodzi na psy... a dokładniej to obrazy i te wszelkie tak ostatnio popularne "abstrakcje"... Jedyne co mnie ogarnia na widok tych abstrakcji to obstrukcje, na szczęście tylko mentalne... Totalnie nie mój typ twórczości... Jest tylko jedna abstrakcja która mi się podoba, notabene namalowana przez Ojca Chrzestnego, (pozdrawiam), choć prawdę mówiąc znajdzie się parę które przypadną mi do gustu, ale nigdy to nie jest spowodowane "przesłaniem" czy czymś w tym rodzaju, po prostu ładnie się komponują w kolorkach i tyle.
Tak na zakończenie, ostatnio miewam chwile, że na niczym nie mogę się skupić a co będzie na wiosnę?

czwartek, grudnia 6

To be or not to be

Art of War with Matura Exam
Druga część matury za mną... englisz... powiedzmy, że zaliczony, choć ponownie jakiś wielkich sukcesów się nie spodziewam. Za to sprawdziłem sobie klucz odpowiedzi do wczorajszej matury z j. Polskiego i jestem dobrych myśli - dobrych w sensie zaliczone a czy będą to jakieś wysokie wyniki? raczej nie... Jutro ostatni dzień "katowania" czyli matura z fizyki, rozszerzona... jeżeli wyduszę 30% to znaczy, że głupi zawsze ma szczęście ;]
Kocham ludzi którzy się nudzą, świat staje się ciekawszy:

środa, grudnia 5

Plum!

Sztuka walki z próbnymi maturami
Pierwszy dzień za mną... Polski... wczoraj nasza względnie kochana polonistka powiedziała, że pewnie będzie Wesele... czytała arkusze zapewne wcześniej, bo było właśnie Wesele... i Lalka, ale o tym to wiedzieliśmy dziś z rana. Nasza genialna szkoła organizuje ów matury na godz. 12 gdy wszędzie indziej są na 9 co to oznacza? Że prawie pół godz spędziliśmy w bibliotece wałkując Weselę i Lalkę pod kontem tematów wypracowań ;] Niby coś tam wydusiłem ale zobaczymy co z tego będzie. Czytanie ze zrozumieniem też jakoś minęło. Najbardziej to boję się o... palec o.O Choć prawdę mówiąc zwisa mi... znaczy się by było jasne - wczoraj pechowo wywaliłem się w domu lądując twarzą na stole a ręką gdzieś pod tym stołem... palec bolał jak cholera, teraz już nie, a czy jest złamany? Może kiedyś się dowiem, leń jestem i nie chce mi się jechać na pogotowie... mam lepsze rzeczy do roboty, a póki palec nie doskwiera jest cacy...
Na zakończenie coś o poniedziałkowo-wtorkowym filmie, znaczy się Titanicu. Film cacy bla bla bla, i tak najlepiej poczytać sobie ciekawostki na necie o tym statku a DiCaprio nadal mnie wkurza... Wolę tego Tytanica:

poniedziałek, grudnia 3

Garçon

Sztuka walki z fikcją
Pół nocy spędziłem na odnawianiu swojej Gorillazowej kolekcji mp3jek... Cholernie dawno ich nie słuchałem, zbyt dawno... Wystarczyła odrobina 19-2000 oraz Clinta Eastwooda i już humorek się lepszy człowiekowi robi :)
Pulp Fiction - film cacy... nawet bardzo cacy, cholernie cacy, ale... no właśnie, zawiódł moje oczekiwania... Mówi się o PF, że jest to film stulecia, fakt, na to zasługuje, jest jedyny w swoim rodzaju, tym bardziej jak na tamte czasy, ale otoczka wytworzona na około niego sprawiła, że oczekiwałem czegoś cholernie przełomowego a dostałem tylko przełomowy film :S Ale mniejsza z tym, film jest cacuszko i kto nie oglądał go dotąd (tak jak ja ;]) musi to natychmiast nadrobić ;] I faktycznie, film trzeba obejrzeć parę razy, albo chodziarz przeczytać spoiler dotyczący poukrywanych aluzji i innych tajemniczych powiązań.
A na zakończenie, staram się wprowadzić w życie tajemniczy plan pod tytułem "Zbierać kesz na basówkę", może coś z tego TYM razem wyjdzie ;]

niedziela, grudnia 2

Qrva

Ostatnio wszystko mnie wkurza... wkurzam się na zimę bo pizga i jest ciemno, wkurzam się na szkołę bo tylko mnie wkurwia a nie uczy a najbardziej wkurzam się na siebie bo zamiast zająć się sobą cały czas myślę o pewnej bliskiej mi osobie, choć wiem, że nic z tego nie będzie... Życie jest do bani... Miałem zamiar napisać coś o Pulp Fiction ale i tego mi się nie chce...

niedziela, listopada 25

4 Pokoje

Sztuka walki z remontem
Mało czasu ostatnio mam... no może nie mało czasu ale mało chęci, głupie gry mnie wciągnęły na maksa... trzeba zacząć walczyć z tym szatańskim nasieniem, bo szkoła i te sprawy... omg... ja takie coś piszę? nwm...
Z lekkim opóźnieniem, ale zawsze - Kolejny, 5'ty film z dziennikowej kolekcji Quentina - Four Rooms. Może nie do końca Quentina, bo on tam ma udział tak w 1/4, ale dodając do tego część reżyserowaną przez Rodrigeza wychodzi nam coś warte obejrzenia. Nie zagłębiając się w szczegóły 1 i 2gi pokój jakoś mnie nie zachwyciły, historie nawet nawet ale ogólnie nie mają tego czegoś, klimatu? Choć część 2ga coś tam już lekko ma. Pokój w wykonaniu Tarantino (nr 4 aka Penthouse) to kawał dobrej roboty. Piękne Quentinowskie podejście do sprawy, słowo fuck padające średnio co 6 sec, no ogólnie cacuszko choć... Pokój #3 w wykonaniu Rodrigeza wygrywa nawet z Penthouse'm... majstersztyk, no dosłownie majstersztyk... dawno nie widziałem tak cudownego krótkometrażowego filmiku. To jak zagrał tam Banderas, ahh, cudo. Równie dobrze się spisał Tim Roth grający boya hotelowego, po prostu geniusz...
Tym pozytywnym akcentem, wracam do porządkowania swoich własnych, nowych czterech pokoi ;)

piątek, listopada 16

O-Ren Ichii

Sztuka walki jak z Kill Bill'a
Jak mnie wszystko dołuje... no w pewnym sensie wszystko, tak jakoś jesień mnie łapie i nic mi się nie chce... nawet dzisiaj szkołę olałem, głównie dla tego, że 5 lekcji z 7 były odwołane... Spędziłem ten czas pożytecznie, oglądając 2 Kill Bille za jednym zamachem. Co jak co, jest to film warty oglądania. Nawet gdy robi się to po raz 4ty... Zresztą tak samo jak The Godfather lecący dzisiaj na TVN7... a ja na złość nie mam TVN7 :? ale lipa... Wkurza mnie brak tych wszystkich "innych" kanałów, choć prawdę mówiąc i tak bym oglądał z 4-5 więc zbytniej różnicy mi to nie robi...
Tak zachaczając jeszcze o politykę, ostatnio strasznie denerwuje mnie babcia i jej opinie wyciągnięte od O.Rydzyka... że to niby Tusk nie wywiązuje się ze swoich obietnic, że nic nie robi i w ogóle żydoliberalizm się szerzy... żydokomuniści też się szerzą... chyba tylko żydożydów brak... jak mnie ten człowiek irytuje :? czemu nikt nie zrobi nic porządnego z O.R. :S tragedia...
p.s. nowe fotosy na DevArcie (link w linkach)


niedziela, listopada 11

The Raven

Sztuka walki wg. Edgara A. Poe
Tydzień minął jak z bicza trzasnął... w ogóle nie ogarniam ostatnio czasu, mam go stanowczo za mało choć czasami wydaje mi się, że mam go za dużo... źle to wszystko jest zaplanowane... czas na jakiś mega wywrót w organizacji życia... Głupia szkoła, jeszcze głupszy polski... ehh... tragedia, po szkole jeszcze latanie za telekomuną :S nic nie załatwiłem... no prawie, wiem tylko, że umowa kończy się 22giego a ja nie mam ważnej legitki ZUSu by podpisać na siebie nową umowę... W poniedziałek trzeba się rozprawić z ZUSem choć nie wierzmy w cuda, do 22 legitki nie dostanę, chyba...
Szkoła też irytuje... matma przejdzie, polski tragednia, w ogóle baba sobie kpi ale o tym kiedy indziej, fiza... o, to jest problem... nie by mi nie szło ale maturkę ma zamiar, ba, trzeba pisać... najlepiej by było rozszerzoną ale nad tym się jeszcze zastanowię, wracając do tematu, przydały by sie korki... zaraz grudzień a ja stoję z fizą jak ten kołek i nie wiem na co czekam... To wszystko mnie irytuje...
Lampa rzuca blask przyćmiony i w dół spływa cień zwierzęcy.
Z tego cienia na podłodze duszy mej już żadne ręce
Nie podniosą – nigdy więcej.


czwartek, listopada 8

Katowanie szkolne

Sztuka walki z j.Polskim
Tia... mówiłem już, że nienawidzę swojej polonistki? Jako człowiek to ujdzie, jako nauczyciel, powinna pójść na zasłużoną emeryturę... ale Ona nie ma co robić w domu zapewne i katuje biednych dzieciaków w szkole... Od tygodnia staram się napisać 3 prace... jedną jakoś mi się udało wypocić, z pozostałymi jest problem, wszak te głupie filmy Tarantino na DVD :S Ogólnie to nic mi się nie chce... jeszcze na dodatek zapodziałem gdzieś płytę Gorillaz'ów a mam ochotę posłuchać... no i za 5 dni kończy się umowa z neo a ja nie mam nic w tej sprawie załatwionego... tragedia i w ogóle kicha, syf i mogiła...
p.s. Bardzo fajny Hondziaczek CR-Z:

niedziela, listopada 4

Hard Weekend

Sztuka walki ze zmęczeniem
Łykend z Murakamim Sensei już za mną... co prawda dzisiaj treningi były tylko do 13stej ale przez cały weekend tak nas katowano, że odsypiałem do 19stej, teraz fakty, szkoła i desperatki, no i spaaanieeee. Dziś też miałem okazję uczestniczyć w pierwszym mini turnieju Iaido. Niczym na nim nie zostałem zaskoczony, system pucharowy, odpadłem na pierwszym starciu, ale czego innego się spodziewać po 2 miesiącach treningu :D

村上先生

Sztuka walki ze sztukami walki
Od dwóch dni i jeszcze przez jeden dzień żyję tylko Iaido i zgrupowaniem z naszym głównodowodzącym Naotaka Murakami Sensei. Dzień pierwszy to katowanie form siedzących od 19stej do 22giej... W pewnym momencie straciłem wszelkie siły, dosłownie po raz pierwszy nie miałem nawet siły siedzieć... Na szczęście herbata z paroma dużymi łyżkami cukru dodała ciału energii i udało się dokończyć trening. Po treningu wspólny wyskok do pizzeri na... pizze? i browarek ;] W między czasie uczyliśmy Murakamiego Jr. Sensei liczenia po naszemu i ogólnie zgłębialiśmy tajniki naszych języków, a jak wiadomo, po paru głębszych człowiek staje się poliglotą ;)
Dzień drugi zaczął się wrednie... nie wystarczy ustawić budzików na rano, trzeba jeszcze wyłączyć w komórce tryb "milczy" co skończyło się przegapieniem porannych treningów. Jak na złość, popołudniowe treningi obejmowały formy od 7dmej do 12stej a sam umiałem tylko pierwsze 6... Tu zaznaczam "umiałem" ponieważ dość szybko "opanowałem" pozostałe sześć form na tyle, by móc je w miarę jako tako wykonywać. Było cacy, bardzo cacy, znów pizzeria i znów browarek. Jutro, a dokładniej to dziś niedzielka i oficjalny ostatni trening, oficjalny ;) bo na poniedziałek szykuje się prywatny trening klubowy z Sensei :)
Czuje się genialnie, takiego czegoś mi było potrzeba do uporządkowania swoich rozmaitych problemów i problemików.

czwartek, listopada 1

Halo'win

Sztuka walki z dyniami i kostuchą...
Wpis miał być wczoraj, ale skleroza nie boli itp itd.
Wczoraj było Halloween, "cudowne" święto z USLandu. Po szkole latali debile przeprani za Bóg jeden wie co i w ogóle jakoś takoś średnioś. Humoru na pewno mi to nie poprawiło... Jeszcze irytujący polski... tia, pitolona wampirzyca :S Swoją drogą, w USLandzie mają czasem fajne pomysły, ciekawe czy takie coś przeszło by w Faktach albo Wiadomościach:

Pewnie nie, kaczki jeszcze trzymają KRRiTV więc mogło by być śmiechowo ;] Wieczorkiem szykuje się wyskok na cmentarz, aparacik, może pojawią się jakieś ciekawe zdjęcia na DA. Swoją drogą, mam dość dziwny stosunek do śmierci i święta zmarłych... taki no ten tego na pograniczy olewki... Wychodzę raczej z założenia, że zmarłych powinno pozostawić się w spokoju, Carpe Diem a nie depresjonizm...
Tak na zakończenie, znalazł się w pewnym sensie kesz więc cały łykend spędzę na machaniu kijem wraz z Murakami Sensei :) jest cacy, bardzo cacy :D Ale kiedy czas na polski? o.O.... Głupi "Chłopi" :/

poniedziałek, października 29

Szkoła Ninja (Ha! Ciach! Ciach! You Are Dead! ^^)

Sztuka walki z wyimaginowanymi ninja
No i znów szkoła... z rana upewniłem się w laicyzmie lekarki, u której byłem tydzień temu... Co prawda gardziołko nie dokucza, o ile jestem na szprycowany lekami, a gdy te przestaną działać to zabiję dla Apapu/Aspiryny... Jutro rejestruję się na nowo ale już u sprawdzonej lekarki...
Pierwszy dzionek w szkole jakoś minął, logarytmy nie takie straszne jak je pani na tablicy maluje ;] no i dziś w miarę luzik był, jutro zapowiada się ciekawiej, jak zawsze gdy do czynienia mamy z polskim :D Oj będzie się działo.
Dziś też zebrałem się do kupy i poszedłem na pierwszy, od 3 tygodni, trening Iaido. Pół treningu zeszło na przypominanie sobie ruchów i form, ale nie jest aż tak źle :D Kolejny trening w środę, a jak Bóg (aka Listonosz) da to od piątku mega trening z Murakami Sensei, oby, może jakieś fotosy porobię? :>
Tak w ramach zakończeniowych jeżeli chodzi o kampanię. Nie wiem jakim cudem, ale dopiero dziś dotarł do mnie spot PO "180 stopni"... Spot cholernie dobry, polecam:

niedziela, października 28

The Great Foch

Sztuka walki z demokracją
Stała się rzecz straszna(?) Tusk oberwał fochem, i to nie byle jakim ale prezydenckim fochem. Ponoć Donald ma za coś przepraszać choć sam nie wiem za co miał by przepraszać, bo chyba nie za to, że wygrał wybory... wtedy stracił bym cały szacunek do prezydenta.
Jak na złość, w ten weekend czegoś mi brakuje... no na przykład, a raczej głównie, Formuły 1... kolejne GP dopiero za 5 miesięcy :S tragedia... mogli by już od tego sezonu wydłużyć czas GP, ale to jakoś przeboleje, zbliżają się święta ;)
A co do świąt, to za tydzień pewnie ruszy kampania reklamowa Coca~Coli, tia...
Chciałem napisać coś jeszcze, ale nie pamiętam co, nwm, skleroza nie boli. Jutro znów do szkoły... no i w końcu znów na trening Iaido. Nice

sobota, października 27

Jackie Brown

Sztuka walki z Tarantino
Wczoraj zaopatrzyłem się w kolejny film z serii "Kino według Tarantino" tzn - "Jackie Brown" i jako człowiek niecierpliwy spędziłem noc na oglądaniu ;]
Tak w skrócie, co mogę powiedzieć o Jackie Brown? Bardzo ciekawy kryminał, czyli to co lubię, w wydaniu Quentina, czyli takim jakie lubię i z De Niro, czyli aktorem którego lubię ale... no właśnie, film jest cacy ale za mało w nim Tarantino... Oczywiście nie jest to wadą, ba nawet zaletą dla Quentina, że może wyrwać się ze swojego szablonu ale mimo tego, czegoś mi brakowało w tym filmie. A za tydzień będzie Kill Bill vol1. ;] Ten film muszę dorwać, choć już jedno wydanie z dziennika mam :D
A swoją drogą, zostały mi dwa dni zdrowienia, a potem znów szkoła... ehh...

piątek, października 26

The Lord of the PWr

Zdrowienie średnio mi idzie, kicha lekka, a wypadało by już być blisko zdrówka a tu dupa... no cóż, nic na to nie poradzę, lekami się szprycuję cały czas jeszcze łykend został by wyzdrowieć. A od dziś zapowiadają mi się genialne piątki... co prawda tylko dwie godziny lekcji, niestety polskiego, ale to jakoś można przeboleć a potem nadrabianie, znaczy się wyjazd na polibudę w celu dokształcania się... pięć(!) bitych godzin zakuwania na pwrce, z jednej strony studium talent i cholernie trudne zadania z ciągów geometrycznych, osłupiony gapię się w tablice i tyle... z drugiej strony dokształcanie do maturki, całkiem cacy i zaiście :)
btw, dzisiaj po raz n-ty Władca Pierścieni w TV ;)

środa, października 24

Farmaceutyka...

Sztuka walki z choróbskami
Znaczy się miałem jeden z gorszych dni w życiu... Z rana pobudka przy pomocy kota i krwotoku z nosa... jeah, potem gardziołko, jak zwykle dokucza i... znów krwotok z nosa... wtf?!! na zakończenie dnia dowiedziałem się przypadkowo, po fakcie, że jestem uczulony na niektóre witaminy... prawie cały w wysypce ledwo wytrzymuję bez drapania... awww!!! ogólnie łapie doła... ale w zamian wpadł mi do głowy pomysł na biznes plan ;] ale to na razie tajemnica :D

wtorek, października 23

Sztuka walki z (śmierć)
Jestem jakiś dziwny... Dziś z rana zmarł lokator z którym walczyliśmy o mieszkanie, teoretycznie powinna ta wieść mnie zasmucić a tu zonk... zwisa mi to, jak by nic się nie stało, nawet trochę w duchu się cieszę, bo przynajmniej skończy się to latanie po sądach... A by było bardziej dziwnie, gdy 10 lat temu zmarł mi wujek też zbyt się tym nie przejmowałem... inna sprawa, że za nim nie przepadałem zbytnio. Jestem jakiś bezduszny czy coś?... Raczej nie bo są osoby na których mi cholernie zależy, choć można je policzyć na palcach jednej ręki... cholernie dziwny ze mnie człowiek, moim zdaniem...


poniedziałek, października 22

Wschodnie chorubsko...

Sztuka walki z bakteriami
Nie ma to jak wstać z rana z zatkanym całkowicie nosem, piekielnym bólem gardła i zbliżającym się krwotokiem z nosa... tia, i niby jeszcze do szkoły co?... e tam, pitolę taką szkołę... znaczy się takie zdrowie do szkoły ;] a jak na złość w przychodni na dziś wolnych miejsc brak, dopiero jutro na 18stą... :S
No cóż, dzisiaj szprycowałem się cały czas popoliryną, jutro szkoła, trzeba się wybrać by nie słuchac bezsensownego pierdolenia wychowawcy i będzie cacy, wieczór do lekarza, szprycowanie się lekami i oby do środy w miarę się wyzdrowieć ;] a do początku miesiąca to na 1oo% zdrowym trzeba być, zgrupowania z Murakami
先生 (sensei) nie mogę przegapić :D

Malibu night

Sztuka walki - trójbój polityczno-alkoholowo-rajdowy
Najpierw ta najmniej interesująca "was" sprawa - kolejna 18stka za mną, a nie było to byle jaka ale podwójna, jak zwykle % lały się strumieniami ale z umiarem ;) (pozdro papa)
Te dwie ciekawsze sprawy, kolejny sezon Formuły 1 za nami, Robciu pokazał klasę i wylądował na 5tym miejscu z szansą na wyższe, teraz 3-4 miesiące dla teamu BMW na majsterkowanie przy bolidzie i oby Robert za rok na równi walczył z Ferrari i tymi złymi McLarenami ;)
No i to co najważniejsze ;] wybory, dzięki Bogu w klubie był TV a na nim TVN24 co oznacza mniej więcej tyle, że na bierząco (a dzięki bratu nawet wcześniej o 20min) znałem wyniki :D Co prawda w chwili pisania tego posta PO nie posiada rządu samodzielnego (brak 4 głosów do 50%+1) ale noc jeszcze przed nami i wszystko może się zmienić (ale już tylko na lepsze chyba ;) Przy okazji, chciałem się dzisiaj zapisać do PO ale w sztabie za duży harmider był więc zajmę się tym kiedzy indziej :D znaczy się jak znajdzie się wolny czas...
A taka mniej ważna informacja, przy tych wszystkich wydarzeniach towarzyszył mi mocny ból gardziołka i niezbyt zdrowe samopoczucie co oznacza ni więcej jak antybiotyki... ofc najpierw trzeba dostać na nie kesz ale to na dniach, na szczęście ;]

sobota, października 20

Sopot 二

Sztuka walki z alkoholizmem vol.II
To na czym skończyłem? aha, dzień 3 był na walkę z alkoholizmem i trzeba dać nam (mojemu domkowi #1) ogromnego plusa, udało się :D
No ale potem pojawił się dzień 4ty, a tu już wszyscy się opamiętali i nadrabiali... no i było co i czym nadrabiać - zaopatrzeni u Vladimira Smirnoffa ;] wszak to ostatnia noc w Sopocie była, ale jaka, cud, miód i orzeszki, szkoda, że tak się szybko skończyła :( Dzień 5ty przebiegł już na szczęście normalnie, wszak ile można chlać, tym bardziej, że to już był pociąg a na większość czekali rodzice więc chuch alkoholowy nie był by czymś pożądanym ;) A swoją drogą, przez cały czas towarzyszył nam genialny wynalazek z krajów arabskich - شيشة (Sheesha) - co jak co, ale za to Arabom trzeba bić pokłony :D

czwartek, października 18

Wrocław

No i po Sopocie, już we Wrocku. A jak było? Było wypasiecie! Dosłownie z wielkim smutkiem opuszczałem to miasto i to nie z uwagi na widoczki, zabytki czy inne pierdoły, z uwagi na znajomych. Trudno będzie jeszcze raz zorganizować coś tak zaistego ale trzeba będzie coś wymyślić. To na razie tyle, coś więcej jutro ;]

wtorek, października 16

sopot

sztuka walki z alkoholizmem
wycieczka dzień 0 - pkp i jacek daniel dzień 1 - zurawinowy kolega z finlandii dzień 2 - łudka bols dzień 3 - walczymy o trzeźwość, co z tego wyjdzie dowiemy się wieczorem

sobota, października 13

Trip

Sztuka walki z kretyńskimi pomysłami na wycieczkę
No nie tak do końca kretyńskimi, ale jak inaczej można nazwać wyjazd do Sopotu w październiku gdzie pizgawica robi swoje nawet za dnia?!! Ale liczą się przyjaciele a nie morze ;] za moment czeka mnie ośmio godzinna podróż koleją, na szczęście to jest to co lubię, tory, zapach spalin, turkot kół, parowóz... no dobra, to trochę przesada, z parowozu co najwyżej będzie gierkowski deasel albo tradycyjny elektryk a zamiast zapachu spalin woń z kibli :/ tragedia! xP A dzięki mojej mobilności pojawią się może i wpisy w stylu "LIVE z Sopotu" ;)

Tarantino - Rodriguez night

Sztuka walki z filmem
Maratonik filmowy już za mną ;] ale co to był za maratonik! :D
3 bardzo dobre filmy, najpierw Sin City którego nie widziałem i trzeba było to nadrobić - film bardzo fajnie zrealizowany, już czekam na kontynuację. Jako drugi był Grindhouse: Death Proof - gdzie zamiast opisu walnę informację, że byłem na nim już 3 razy a więc warto (Tarantino forever!) a na koniec część druga Grindhouse: Planet Terror w wydaniu Rodrigueza, co jak co, ale ten film jest ostro pooyeb@ny... Na filmwebie ktoś zapomniał w kategoriach dodać "komedia" bo człowiek dosłownie pęka ze śmiechu przez cały film, ale nie z żartów... ten film to esencja głupoty, którą chętnie obejrzał bym po raz kolejny :D jestem zdeczka szalony czy cuś:D

piątek, października 12

Pastrana

Sztuka walki z grawitacją
Tia... niektórzy to są normalnie lekko ten tego "nienormalni" :> znaczy się, pozytywnie pooyeb@ni ;] a kto dokładniej? No na przykład Pastrana, kaskader który postanowił wyskoczyć z samolotu (na 4ooo metrów!) w boxerkach, skarpetkach i z... red-bull'em ;] Niestety ten ostatni nie dodał mu skrzydeł ale dzięki asystującemu go innemu skoczkowi wylądował cało na ziemi... GZ odwagi :D
Drugiej odwagi gratuluję projektantowi jednego z bardziej zaistych lotnisk w europie, a dokładniej to w Holandii (takie rzeczy to tylko u nich i tylko po dużej ilości mniej legalnych u nas środków ;]) a co w tym lotnisku niezwykłego? Pewnie nic...

Ów plaża, jest jednym z miejsc gdzie MUSZĘ się wybrać ;]

czwartek, października 11

Kreff i kasiora

Sztuka walki z komercjalizacją
Tragiczny nius podał dziś dla mnie portal gazeta.pl - wytwórni FOX nie pasuje krwistość jednego z najbardziej wyczekiwanych (prze zemnie) filmu - Hitman'a... Dotychczasowy reżyser przedstawił dość "brutalną" wersję przedstawicielom która w 1oo% oberwała by kategorią +18 (czy jaki to tam odpowiednik wiekowy ma amerykańskie "R"). W zamian FOX dał materiał do okrojenia jakiemuś palantowi co okrajał Die Hard 4.0...
Znów głupia chęć zysku ma duże szanse spieprzyć porządnie zapowiadający się film... a ja w duchu liczę na szybkie ukazanie się DVD z wersją reżyserską bez zabaw mających na celu trzepanie kasy... :?
Porada dla ludzi z FOX'a: 切腹

środa, października 10

Rower

Sztuka walki z montażownią
Nie ma to jak rower. Od paru miesięcy wojuję z naprawą wygrzebanego gdzieś z czeluści piwnicy roweru marki Ukraina ;] Prezentuje się cacy, w tym miesiącu powinienem skończyć na tyle, by nim jeździć, a co to oznacza? Jazdy do szkoły z kumplem, który niedawno zaopatrzył się w własną kozę. Nasza klasa zbyt normalna nie jest, więc powstał taki oto filmik pt "Tour de Szatnia",
have fun & さようなら

wtorek, października 9

Przemoc w grach

Sztuka walki w grach
Nius zainspirowany przez artykuł na gazeta.pl

Ostatnimi czasu (choć nie dosłownie) dużo było szumu przy erotyzmie i przemocy w grach, głównie za sprawą Gorącej Kawy w GTA. Mega poprawne US-Stany postanowiły pobawić się w moralizatorów i karać każdego kto takie gry rozprowadza. Zresztą i u nas trochę szumiało w mediach pokroju "Uwagi" o tym jak to gry demoralizują naszą młodzież i przyszłe pokolenia. Można by sie uprzeć i przyznać im rację ale czy to jest postawa jaką warto przyjąć?... Raczej nie...
Ale dlaczego nie? Co więc innego? Ja proponuję zmienić pogląd "starszych" jak i tych najmłodszych na określenie i dobór gier...
Primo, gra nie oznacza w naszych czasach czegoś dla dzieci, tam samo jak komiks czy kreskówka nie powinny być pakowane do tego samego worka gdzie dziecko, dobranocka i 7 krasnali. Gry stają się brutalne bo takie jest zapotrzebowanie rynku i kutwica mnie bierze, gdy po raz enty czytam/oglądam reportaż, że oto dziecko po 24godz seansie z CS'em, ET'e dorwało gnata/nóż i wymordowało 3/4 dzielnicy... Pierwsze na cel idą ofc... gry... Tylko to, że na opakowaniu jak byk pisze +18 to już inna sprawa i tych wielkich "obrońców dzieci" ten aspekt nie interesuje... tak samo jak nie interesuje ich ktoś, kto tą grę sprzedał... no ba, gra kupiła się sama -.-"
Błagam (rząd i media) nigdy więcej akcji w stylu "stop przemocy w grach" czy "wymyślmy sposób oznaczania dobrych i złych gier"!... To wszystko już jest, wystarczy, że będziemy przestrzegać oceny PEGI sprzedając produkt...
Moralizatorom polecam 切腹

poniedziałek, października 8

Nudy, kom i Robert

Siedzimy... nic się nie dzieje... piwo pijemy... nic się nie dzieje... no i tak Siedzimy...
Testuje wysyłanie wpisów przez komórkę... Swoją drogą Robert miał wczoraj pecha. Mam nadzieję, że chociaż na koniec pójdzie mu lepiej, a potem sezon 2008 i będzie lepiej :)

niedziela, października 7

sobota, października 6

こんにちは

こんにちは! ウィエソキです
Czyli mniej więcej zaczynamy zabawę z blogiem... po raz n-ty...
Z powodu mojego "odpału" na punkcie wschodu i japońskiego w notkach mogą pojawić się mniej znane statystycznym rodakom znaczki, znaczy się pismo Japońskie (tadadadam!) Dla tego polecam (ale nie zmuszam) zainstalować obsługę fontów wschodnioazjatyckich. Jak na razie to tyle, w najbliższym czasie pojawi się coś nowego :)

Swoją drogą... temat "Art of War" na bloga jest dość popularny, długo się namęczyłem by znaleźć pasującą wolną domenę aż w końcu padło na polskie tłumaczenie, szkoda tylko, że wszystkie inne blogi z "Art of war" w temacie w ogóle nie są aktualizowane... tylko marnują się ciekawe domeny, nwm.