niedziela, grudnia 16

Wypij mnie jeśli potrafisz...

Sztuka walki z hydroksyetanem....
Do 3 razy sztuka, w łykend był ten trzeci, każdy kolejny będzie dla mnie osobistą porażką a więc trzeba się pilnować... To tyle w ramach walki z tajemniczym hydroksyetanem ;]
Maraton miał być, ale niestety nic z tego nie wyszło, ofc dla mnie nie wyszło, choć prawdę mówiąc jakieś tam doświadczenie na przyszłość się znalazło, więc ogólnie nie można łykendu postawić na minus, choć na plus też nie da rady...

W sobotę wieczorem, na poprawę humoru, obejrzałem sobie "Złap mnie jeśli potrafisz" i mimo, że nie trawię DiCaprio jest to jeden z nielicznych filmów który mi się cholernie podoba i który mogę oglądać dość często ;) Film jest cholernie fajny dla oka, szczególnie czasy w których się dzieje - lata 70', Ameryka, stare Cadillaki, no po prostu miodzio. Fabuła wciąga, a największego smaczku dodaje jej to, że jest "na faktach" więc ogląda się jeszcze ciekawiej. Swoją drogą, mało ostatnio takich filmów na faktach, bo o tych wszystkich "porwali mi dziecko", "zabili mi ojca" które są na faktach to mi się chce po prostu... rzygać... ale ta uwaga jest ostatnio lekko nie na miejscu, nwm. Dodatkowo cholerny plus to udane kreacje aktorów, z uwielbieniem oglądałem Hanks'a i resztę. Polecam film, tym bardziej na zimowe wieczory ;]

Co do mojego ambitnego projektu filmowego, to powoli rodzi się jakaś fabuła, ale to będą ciężkie chwile... No i jest jeszcze jeden pozyton - pierwszy etap remontu zakończony - mieszkanie oczyszczone z gratów, teraz etap numer dwa - wymiana tynków i przesuwanie ścian... ale to zaczynamy dopiero na święta.

Brak komentarzy: