środa, czerwca 30

Sailing for Dummies

Rad z wiatru, heroj żagiel rozpiął, i był wzdęty.
Siadł u steru i biegle przez ciemne odmęty

Łódź kierował
- Homer, Odyseja
25'ego rozpocząłem oficjalnie wakacje, od egzaminu z analizy ;) Ale później było już tylko lepiej ;) W piątkowy wieczór znalazłem się w Bydgoszczy, by jeszcze późniejszym piątkowym wieczorem znaleźć się nad zalewem Koronowskim.
Pod namiotem, na świeżym powietrzu człowiek śpi zawsze miło i przyjemnie (o ile nie lata żadne robactwo na około), tak więc mimo ciężkiego dnia poprzedniego i 5 godzin w pociągu wstałem skoro świt, albo trochę później, ale przed 7:00 na pewno. Smaczne i obfite śniadanie na świeżym powietrzu łechtało nasze (moje i Taty) hedonistyczne zachcianki. Tak dobrze przygotowani zabraliśmy się za szykowanie naszej łódki.



Ojciec, ze stażem 30 letnim, ja z 30minutowym, po otaklowaniu naszej niebieskiej omegi (na zdjęciu wyżej) ruszyliśmy w odmęt wód wszelkich mórz i oceanów... teoretycznie ofc ;)
Mimo, że męcząca, zabawa była dla mnie przednia, choć na początku strasząca. Ale miałem prawo się bać, gdy żaglówka jedną burtą witała się z wodą, a ja po przeciwległej w ramach balastu wystawałem w 80%. Gdy już się przyzwyczaiłem z faktem, że to tylko tak groźnie wygląda i wywrotka zbytnio nam nie grozi adrenalina i chęć prędkości wzięła swoje, choć mimo przyzwoitego wiatru musieliśmy trochę odpuszczać ze względu na mizerny, 135kg balast jaki z tatą tworzymy.



Dzień drugi był trochę mniej emocjonujący, głównie za sprawą pogody. Mimo, że pojawił się taty znajomy, Mr. Piątek który w sam raz uzupełniał nasze braki w balaście to niestety znaczną część dnia nie wiało. A przynajmniej nie wiało przyzwoicie.

Mimo wszystko, ten dwu dniowy wypad zaliczam do bardzo udanych. Po za emocjami, spalonymi rękoma i wymęczonymi dłońmi przywiozłem do domu parę wspomnień m.in. o wpieprzaniu się łódką na mieliznę czy tonących okularach, ale przede wszystkim zaraziłem się zamiłowaniem do żagli ;)
Historie żaglowe Taty pod tym linkiem.

poniedziałek, czerwca 28

Czy mi sie bedzie powodzić?

Fala powodziowa #1 już za Wrocławiem, zaś fale #2 i #3 są jeszcze w drodze. To oznacza mniej więcej tyle, że Wrocław w tym miesiącu będzie pełen powodzenia, mam tylko nadzieję, że tego powodzenia wystarczy ponieważ ... Sesja tuż tuż! Pierwsze egzaminy za mną, pierwsze sukcesy jak i porażki, pierwsze... no może nie pierwsze, ale kolejne nieprzespane noce, zabazgrane kartki i, no niestety, zmarnowane godziny na pierdolenie (o niczym)
Tym razem przedmiotów jest 6, więc drobna oszukańcza zmiana w "zajebistym sesjowyświetlaczu postępu" względem poprzedniego semestru.


SESJA2

Algebra abstr. i KOTowanie - niezaliczone
Analiza 1 - zaliczone (3.0)

Fizyka - niezaliczone
Podst. zrzędz... zarządzania - zaliczone (3.0)
Urządzenia Tech. Komput. - zaliczone (3.5)
Wstęp do programowania - zaliczone (4.0)

Deficyt: 20/20
Zaliczenie semestru: zaliczony!

3... 2... 1... ...

Edit (9 czer): Ćw z fizyki za mną, zaliczone, oł jeah, jestem zadowolony, programowanie również do przodu :) Czyli jest fajnie, choć tylko ćw z fizy były zaskoczeniem, pozytywnym ;) Jutro za to czeka mnie maraton, jak widać, 2 egzaminy w tym jeden poprawkowy no i w piątek analiza, będzie ciekawie ;P

Edit (28 cze): Zakończenie sesji już za mną, a nie powiem, końcówka była emocjonująca, oby jak najmniej takiego stresu na przyszłość. W piątek o 12:00 zabrałem się za pisanie egzaminu ostatniej szansy z analizy1, o 15:30 już wpakowałem się w wakacyjny pociąg nad zalew. W niedzielę oberwałem wynikami na necie - 12/30 = 3pkt brak do zaliczenia = dopytka ustna w poniedziałek od 13 do 14stej. Szybkie sprawdzenie środków lokomocji i tak oto o 13:20 witałem się z Głównym Wrocławskim. Na szczęście udało mi się dotrzeć na miejsce o czasie a i pan Profesor spojrzał przychylnym okiem na moje wypociny z całkowania przez części. 3.0 jest, semestr zaliczony, w następnym spełnię swoje marzenia - j.Japoński & łucznictwo ;)

środa, czerwca 9

Wygrana czy przegrana?

Szybki poke-review poprzedniego tygodnia. Jak wiadomo, pierwszy tydzień zmagań zakończył się dla nas źle, bankroll w wysokości 26$ z 30 startowych (a tak dokładniej, to 50$ liczac moje dwa dni szaleństw) czyli strata strata i jeszcze raz strata. Na szczęście pojawił się turniej, a w turnieju wygrana, i to ładna, bo 33 miejsce = 40$, w międzyczasie zdobyłem 10$ przy stolikach co dało mi piękne ~75$! Wypłata od 50$ więc chciałem jej dokonać i tu niemiła niespodzianka. Startowe 50$ z PokerStrategy jest zablokowane aż do ugrania 1000punktów, mi brakowało jakiś 400. Nie zrażając się wskoczyłem na jeden limit wyżej i rozpocząłem ugrywanie punktów.

Szczęście trochę mnie jednak opuściło, o ile piękne wygrane się zdarzały to pech trzymał mocno, nie jeden AK/KK a raz nawet AA! postanowili mnie wycackać i w ten sposób kwota uciekała w dół. Stan aktualny? 50$, co daje mi 25$ straty, nie fajnie, oj nie fajnie. Na szczęście natychmiast podjąłem specjalne środki zapobiegawcze, schodzimy limit niżej i gramy ostrożniej. 1000pkt powinno już być za mną, lecz ponieważ minimalna wypłata to 50$ w planach mam ostrożną grę do piątku, by ustukać te 5-10$ ponad 50$ by móc spokojnie pomnażać wydatki dalej. 

wtorek, czerwca 1

Pokersesja - tydzień #1

Ponieważ znów wróciłem do pokerowego nałogu postanowiłem na blogu umieszczać raz w tygodniu podsumowanie wyników. Codzienne zmiany zawsze na tłiterze po sesji ;)

Wystartowaliśmy ze stanem $50 od pewnej tajemniczej strony (rejestracja, quiz => free $50) ale oczywiście pod wpływem emocji i głupoty oraz nie trzymania się reguł strategii i grania na szczęście niż na rozum pierwsze 20 zielonych poszło się je... wietrzyć. Tak więc na starcie gdy już człowiek zaczął myśleć, analizować rozdania i popełniane błędy oraz oglądając dziesiątki cudzych analiz rozdań początkowy bankroll wynosił $30

5 pierwszych dni: +1,71 -2,45 +0,58 -2,83 -0,66 co suma summarum daje nam stratę, no niestety ;) Rozegrałem 1'427 rąk, średnia strata, $0.002/rozdanie; $0.52/godz
Wiedząc, że przez stół przerzuciłem ~20 baksów strata nie jest zła, ale lepiej by kolejny tydzień był na plus ;)

Pozostały bankroll: $26.35 (-$3.65)

Dwa razy w tym tygodniu miałem pecha z parą dam na ręce, widać kobietom ufać nie można ;) Moje QQ przegrało z AK (AA KK vs QQ) oraz z AJ (kolor vs QQ TT) raz dość bolesnego pecha z parą króli - moje KK vs AK (AA), no ale przyjmuję to z godnością, pech trzeba wliczać w grę ;)

A tak z globalnych statystyk - najmniej dochodową ręką startową okazał się zdradziecki AK (-$7,01 0.14/rozdanie) zaś najbardziej dochodową oczywiście para AA ($14,58 0.81/rozdanie)