czwartek, lipca 31

Wakacje... prawie...

Trzy dni wolnego od roboty. ehh... tego mi brakowało. W międzyczasie bilardzik ze znajomymi i rum. Już nie mogę się doczekać wakacji i prawdziwego wypoczynku. Plany są bogate, wymagają nakładów finansowych, trzeba więc pracować. Ale to już niedługo się skończy. Oj tak! A planowane trzy tygodnie wypoczynku mam zamiar wykorzystać na całego. Ale do dopiero za niecały miesiąc... ehh...
nadrabiam teraz stare odcinki Soprano... mam w końcu czas...

sobota, lipca 26

A jednak się kręci...

Hen hen wysoko, o ile nie hen hen hen wysoko, nad nami jest... prawie pusto. To prawie to za sprawą paru palących się kłębków gazu i odrobiny kamyków które za sprawą niezrozumiałych dla normalnego człowieka (i dla tego bardziej obeznanego z tematem również) fizycznych właściwości czy praw, przypuszczeń i twierdzeń kreślą tajemne serie znaków, głównie okręgów i elips, choć ponoć jeden kamyk gdzieś parę henów dalej kreśli kwadrat...
Tak czy siak, parę nocy temu, gdy nieboskłon był czysty a bogowie przyjaźni udało mi się przy użyciu długiej rury z soczewkami odnaleźć coś co nie jest kolejną-palącą-się-kulą-gazu... i to całkiem przypadkowo trafiłem na Jowisza...

piątek, lipca 25

no stop

Wakacje oznaczają dla Wrocławia życie na wysokich obrotach, szczególnie w nocy.
Kończy się jeden z moich ulubionych festiwali - Era Nowe Horyzonty. Jest ulubiony, choć nigdy na nim nie byłem, i mam wrażenie, że i w tym roku przegapię ostatnie szanse na filmy ENH, ale kocham kino i wszystko co z nim związane.
Ostatnie dni mimo tego oznaczały dla mnie wysokie obroty. Za dnia praca, po nocach imprezowanie, trzy dni i dwie noce bez wizyty w domu. Czy jest powód do narzekania? Chyba tylko na bolące nogi, ale czas spędzony był przyjemniacko i to bardzo (polecam ciemne w Spiżu ;)
Ogólnie nocne życie w Twierdzy Breslau się toczy pozytywnie i jest to powód do zadowolenia.
Tym wnioskiem kończę i idę odpoczywać

niedziela, lipca 13

147


Tak gra niepodważalny Snookerowy mistrz. Jak widać jedynym ruchem przeciwnika było rozbicie, potem Ronnie wrzucił wszystko jak się da... w 6 minut...
W moim ulubionym lokalu bilardowym (i jednym z ulubionych w ogóle) - Sezamie - zaszły ostatnio drobne zmiany. Dodali parę stołów, ale to co najważniejsze to dodanie nowego... zauważyliśmy go po chwili. Moją uwagę przyciągnęły dziwne lampy, dla czego nad stołem wisi ich aż 6 a nie klasycznie trzy? I dla czego ten stół ma więcej grubszych nóg? Gdy podszedłem do baru od razu je zauważyłem - komplet Snookerowych bil...
Nasza gra była dość ułomna, primo, graliśmy w 5 osób a nie dwie, oszczędność czasu. Secundo, nasz maksymalny wyniki to 15pkt, tercio maksymalny brejk był za 7pkt :D quatro, jeden frejm trwał u nas 90 min co w porównaniu do Ronniego 6min daje dość interesujący wynik :D Tak czy siak, bilard chyba odszedł u nas w zapomnienie, witaj Snookerze! :D

p.s. prawie samodzielnie odkryłem dość ciekawy zespół, posłuchajcie :D

sobota, lipca 12

Bo mnie dość długo nie było

W końcu mi się udało... kupić drugiego Diabełka dzięki czemu gram teraz nałogowo w Diablo po nocach na Battle Necie... No cóż, każdy musi mieć jakiegoś bzika, tu akurat padło w ten sposób.
Kupiłem sobie fotelik, piękny, duży, wygodny, włoskiej roboty, ostro przeceniony :P ale w idealnym stanie, wygodniej się siedzi przynajmniej przy kompie. No i zmusiłem się w końcu by zabrać się za malowanie pokoju :) Znaczy się, prawie się zmusiłem :D na dniach kupię farby, wykorzystam parę wolnych dni i po bazgram te głupie ściany. Potem odkładam kasę na prawko (tak! Bartek przymierza się do prawka :D) no i nastanie czas na laptopa :P którego w rekach będę miał gdzieś na wrzesień... swoją drogą w sam raz na rozpoczęcie studiów :D
Tak! Jestem oficjalnie studentem na polibudzie wrocławskiej! Problem jeszcze jest z ustaleniem konkretnie kierunku, ale już na pewno będę na polibudzie! Jupi!

wtorek, lipca 1

O wyższości optymizmu nad pesymizmem

Spór między pesymistami a optymistami jest odwieczny. Do jego rozstrzygnięcia potrzebne nam będą osioł, marchewka i parę kopów. Najpierw przeprowadzamy pierwszą fazę eksperymentu, czyli badanie optymizmu: Umieszczamy osła na drodze, potem pokazujemy mu marchewkę, osioł idzie jej tropem i pokonuje wyznaczony odcinek. Brawo. W drugiej fazie badamy pesymizm: umieszczamy osła z powrotem w miejscu startu, potem kopiemy go parę razy w dupę, a on pokonuje wyznaczony odcinek. Brawo. Mamy zatem dowody na to, że zarówno optymizm, jak i pesymizm są w rzeczywistości równie przydatne. Tyle że w pierwszym przypadku osioł nie dostał marchewki i pokonał wyznaczony odcinek drogi, a w drugim przypadku osioł pokonał wyznaczony odcinek drogi, ale boli go dupa.
Adam Gawęda
"Nowa Fantastyka" 2/1998 s.47