poniedziałek, grudnia 3

Garçon

Sztuka walki z fikcją
Pół nocy spędziłem na odnawianiu swojej Gorillazowej kolekcji mp3jek... Cholernie dawno ich nie słuchałem, zbyt dawno... Wystarczyła odrobina 19-2000 oraz Clinta Eastwooda i już humorek się lepszy człowiekowi robi :)
Pulp Fiction - film cacy... nawet bardzo cacy, cholernie cacy, ale... no właśnie, zawiódł moje oczekiwania... Mówi się o PF, że jest to film stulecia, fakt, na to zasługuje, jest jedyny w swoim rodzaju, tym bardziej jak na tamte czasy, ale otoczka wytworzona na około niego sprawiła, że oczekiwałem czegoś cholernie przełomowego a dostałem tylko przełomowy film :S Ale mniejsza z tym, film jest cacuszko i kto nie oglądał go dotąd (tak jak ja ;]) musi to natychmiast nadrobić ;] I faktycznie, film trzeba obejrzeć parę razy, albo chodziarz przeczytać spoiler dotyczący poukrywanych aluzji i innych tajemniczych powiązań.
A na zakończenie, staram się wprowadzić w życie tajemniczy plan pod tytułem "Zbierać kesz na basówkę", może coś z tego TYM razem wyjdzie ;]

Brak komentarzy: