niedziela, listopada 11

The Raven

Sztuka walki wg. Edgara A. Poe
Tydzień minął jak z bicza trzasnął... w ogóle nie ogarniam ostatnio czasu, mam go stanowczo za mało choć czasami wydaje mi się, że mam go za dużo... źle to wszystko jest zaplanowane... czas na jakiś mega wywrót w organizacji życia... Głupia szkoła, jeszcze głupszy polski... ehh... tragedia, po szkole jeszcze latanie za telekomuną :S nic nie załatwiłem... no prawie, wiem tylko, że umowa kończy się 22giego a ja nie mam ważnej legitki ZUSu by podpisać na siebie nową umowę... W poniedziałek trzeba się rozprawić z ZUSem choć nie wierzmy w cuda, do 22 legitki nie dostanę, chyba...
Szkoła też irytuje... matma przejdzie, polski tragednia, w ogóle baba sobie kpi ale o tym kiedy indziej, fiza... o, to jest problem... nie by mi nie szło ale maturkę ma zamiar, ba, trzeba pisać... najlepiej by było rozszerzoną ale nad tym się jeszcze zastanowię, wracając do tematu, przydały by sie korki... zaraz grudzień a ja stoję z fizą jak ten kołek i nie wiem na co czekam... To wszystko mnie irytuje...
Lampa rzuca blask przyćmiony i w dół spływa cień zwierzęcy.
Z tego cienia na podłodze duszy mej już żadne ręce
Nie podniosą – nigdy więcej.


Brak komentarzy: