środa, października 29

Bo życie kołem się toczy

Pierwsze koło z matmy za mną, a raczej kółko, takie małe, jedno z pięciu u wozu politechniki. Jak na razie jest cacy, 15pkt na 20 daje mi 75% czyli zaliczenie kursu ale nie dostanie się na informatykę... Czyli trzeba trochę się poprawić. Następna ocena z matmy to karkówka za dwa tygodnie. Zobaczymy co z tego wyjdzie. A już za tydzień pierwsze koło z fizyki. Tego się boję najbardziej. Może warto by się zacząć uczyć już teraz... jutro... jutro po koncercie KULTU... pojutrze... pojutrze po powrocie z Halloween Party... a może w sobotę? w sobotę po klasyfikacjach F1? W niedzielę po wyścigu? W poniedziałek? No warto by było w poniedziałek, bo we wtorek koło...

wtorek, października 28

Me Casa is sue Casa

Pragnę rozgłosić wszem i wobec, że mój dom stoi otworem dla mych przyjaciół. Zawsze i o każdej porze, czy to dzień, czy już noc. Czy to ot tak wpaść i pogadać czy nawet przenocować kogoś w potrzebie. Każdy znajomy(a) jest u mnie mile widziany(a) a jeszcze milej gdy w przychodzi w torzarzystwie jakiś wywar chmielowy.

sobota, października 25

Coffee

Miało być co tydzień, coś nie wyszło :P

Witaj mi, witaj, wonna czarno mokki!
Kocham twą duszę, o płynny hebanie,
Aromatyczne pary twej obłoki
Którymi buchasz w polewanym dzbanie
-- Antoni Langego

Fragment wiersza o moim ulubionym napoju którym właśnie się delektuję.

piątek, października 24

łi łisz ju a merry x-mas!

Ledwo ponad miesiąc temu doszedłem do wniosku, że nastała Wieszokowa jesień, a dziś już wiele w tej kwestii się zmieniło. Wstaję sobie porządnie z rana o 6:00, przygotowuję się do wyjścia na uczelnię, ubieram jesienno-zimową kurtkę w pięknym kolorze beżu i ruszam na miasto. Ciemno jak nie powiem gdzie, zimno jak cholera wie a ja trałuje tym tramwajem do centrum. Ścinam kawałek drogi przez park i mym oczom ukazuje się na trawie... szron... aż zacisniłem szalik i zciągnąłem kaptur niczym Kenny. Nie ma bata, nastała Wieszokowa zima. Najgorsze jest jednak to, że ten fakt nie zmieni się aż do okolic marca-kwietnia! Sześć miesięcy zimy!

Z innej beczki, muszę zrobić paru znajomym kurs przemieszczania się po mieście nocą. Tak poprowadzić ich za rączkę bo mnie nerwica bierze gdy słyszłe po raz n-ty, że oj nie idę bo ja z tamtąd nie mam nocnych... Jak by ktoś zabronił sie przesiadać czy wracać na piechotę. Nie raz się wracało ze znajomymi (tymi normalnymi, miastowymi :D) z centrum na obrzerza miasta i jakoś nikt nie narzekał.

P.S.
Miałem czekać z niecierpliwością na dzień kiedy mojemu blogowi stuknie roczek i lipa, przegapiłem :/ Tak więc w dniu dzisiejszym, Sztuka Wojny ma już cały roczek (i 17 dni). Zaczynało się od życia małolata świeżo po dowodzie, potem był małolat świeżo po maturze, no i wyczekujący na indeks, by po roku opiekania wyszedł świeżo upieczony student! :D

piątek, października 17

cudoooOOOOooooownie!

O Boże! Cuda się zdarzają... znalazłem nawet całkiem przyzwoity artykuł w... plotku.pl o.O
Jeszcze tego brakuje, by FAKT czy SE zaczął pisać porządne artykuły i będzie utopia O.o

poniedziałek, października 6

Powrót do przeszłości 2

Patronatem postu jest noc

Czas akcji: 28.09.2008r Wrocław/Singapur Godz 1400/2000
... zostawiłem aparat fotograficzny w Krakowie, a w futerale klucze od domu... Przypomniał mi się wtedy fragment piosenki mam swoje 5 pkt IQ... co zrobić pożyczyłem klucz do mieszkania od babci i jakoś postaram się przeżyć do czasu aż a) nie wyląduję w grodzie Kraka b) Ciotka Krakowska nie wyląduje w Twierdzy Wrocław c) nie otrzymam brzęczącej paczki.
Na szczęście udało mi się zdążyć obejrzeć GP F1 w Singapurze. Ten termin w kalendarzu F1 ma szansę być bardzo emocjonującym pod warunkiem, że za rok organizatorzy poprawią błędy z tegorocznego wyścigu. Wyliczankę można zacząć od wymiany tarek z plastikowych na betonowe, by nie było tak, że w połowie wyścigu na torze walają się krawężniki. No i wypadało by go trochę bardziej poszerzyć. Co prawda nie jestem zwolennikiem, ba jestem przeciwnikiem torów gdzie zakręty zaopatrywane są w 2km strefy bezpieczeństwa ale tor gdzie nie można wyprzedzać to też nie jest fajny obiekt. Bo chyba o to chodzi, by były emocje z wyprzedzania a nie emocjonować się tym, czy mechanicy wyrobią się w 10,5 sec czy 10,4...
Skoro mowa o mechanikach. Można pogratulować obsłudze czerwonych bolidów. Może nie sprawności, ale nadmiaru techniki. Niech powrócą do starego, sprawdzonego faceta z lizakiem a nie bawią się w elektronikę. Co za dużo to niezdrowo, no i było to kolejne niefajne GP dla Ferrari, a dla Raikonnena tym bardziej. Współczuję chłopakowi trzech nieukończonych GP z rzędu. Ale liczę, że mu się poszczęści chociaż w tych trzech ostatnich.
Robertowi zresztą też się nie powiodło przez nowe przepisy, ale co zrobić, na razie trzeba z nimi wytrzymać choć prawdą jest, że są w tym przypadku nie fair. Bo inna sprawa, gdy kierowca gna do PIT stopu byle by dotankować, skorzystać z okazji a inna gdy jest do tego zmuszony zawartością baku. Może jakiś aneks, że kierowcy którzy zjeżdżają do PITa z takiego właśnie powodu są zwolnieni z zakazu? Who knows.
Ogólnie czekam na pozostałe trzy GP, i zobaczymy czy Robert utrzyma 3 miejsce, czy nie spadnie (odpukać) a może i zdobędzie coś ciekawszego ;)

P.C.D.N.

niedziela, października 5

Powrót do przeszłości

Tak, post miał powstać z tydzień temu, ale lenistwo i te sprawy. Przez najbliższe trzy dni zmuszę się jednak do napisania trzech postów o wydarzeniach z przeszłości, a więc czas na pierwszy z nich. Patronem postu jest muzyka klasyczna.

Czas akcji: 27.09.2008r, Katowice, Akademia Muzyczna, godz 1900
Kuzynka rozpoczęła swój recital dyplomowy. Kaprys Prokofiewa albo Paganiniego (nie mam bladego pojęcia kto pisał kaprysy), coś tam od Beethovena i Bacha. Ogólnie całość trwała 45min, z czego spodobało mi się raptem ostatnie 10min koncertu Bacha na skrzypce i fortepian, nie mam bladego pojęcia jaki tytuł, wiem, że muzyka bardzo miła dla mojego ucha.
Oczywiście potem bankiet w małym gronie przesycony profesorską śmietanką profesorską. Gdzie udało mi się poznać ponoć genialnego Pławnera i jeszcze genialniejszą (w ogóle the best ever pianistką w kraju) prof. Kułakowską. Ogólnie, na wypadek gdyby mi się coś zmieniło i naglę odkrył bym w sobie talent skrzypka albo pianisty to mam już kontakty :D
Potem powrót do domu w Krakowie i tak kontynuowanie bankietu w mniejszym gronie. Rozmowy wszelakie, i o dziwo, zainteresowałem się lekko muzyką klasyczną. O co nigdy bym siebie nie posądzał! Ale jak to ja, nic nie może się skończyć za fajnie.
Wracam o 9 z rana, tak by zdąrzyć na nocne GP F1 i w domu stoję przed drzwiami zastanawiając się, gdzie mam klucze... odpowiedz była aż nazbyt oczywista...

C.D.N.