poniedziałek, grudnia 21

AD2009 - Suma Summarum II - The Movie

Czas na drugą cześć podsumowania roku 2009. Bardzo związaną z częścią poprzednią. Od seriali do filmów droga krótka. Tak więc najciekawsze pozycje filmowe roku 2009 w.g. autora ów bloga oraz to co w tym roku obejrzałem, a nie koniecznie jest tegoroczną nowością.

Filmy

Zacznę od tak zwanych planach niespełnionych - czyli filmy na które chciałem się wybrać a nie obejrzałem ich ani w kinie, ani na DVD: Dystrykt 9, Zero, Rewers, UP, Solista, 9, G.I. Joe, Prawdziwa Historia Kota w Butach, Horsemen, Bruno, IceAge 3, Transformers 2, Terminator: Ocalenie, Antychryst, Startrek, Dragonball, Włatcy móch, Surogaci.

Z filmów które obejrzałem trzy mnie zawiodły - Potter, Underworld, Anioły i Demony oraz X-men. Są to niestety produkcje o których dość szybko zapomniałem. A szkoda, bo miały potencjał. No może nie licząc Underworldu, ale to była klasyczna napieprzanka wampirów vs wilkołaków, nic ambitnego ;) Potter został zbyt okrojony zaś X-men miał TRAGICZNE efekty specjalne. Zaś co się tyczy Aniołów - nie widzę czym tu się zachwycać, kolejna produkcja której fenomenu nie rozumiem (tym bardziej nie rozumiem fenomenu Zmierzchu, ale o tym gdy obejrzę ów produkcję)

Na szczęście były i pozytywne produkcje - Zaczęło się od 2ch biografii. Pierwsza przytulna i miła opowieść o Coco, choć nie koniecznie słodka. Druga to pikantna i brutalna historia Johnego Dillingera. Jhonny Depp jest rekomendacją samą w sobie.
Potem świat kazał czekać mi aż do września na kolejną bardzo udaną produkcję. Wspominam tutaj oczywiście o najnowszym dziele mojego ukochanego reżysera (mam ich tylko 2ch, i nie wspominam tutaj o Timie ;) Inglorious Bastards - kolejne arcydzieło Quentina Tarantino. Trochę lżejsze, ale niech nikt nie da się nabrać, że QT zmiękł. Film trzyma klasę, choć muszę się nie zgodzić z dość częstym nazywaniem go "największym arcydziełem mistrza".

Na koniec jest jedna rzecz, której w tym roku filmowym żałuję - Watchmen. Na film miałem się wybrać do kina, ale niestety, dopiero parę dni temu obejrzałem go na DvD - to był błąd. Opowieść jest po prostu GENIALNA i żałuję, że nie miałem okazji obejrzeć Strażników na wielkim ekranie, kto wie, może na 10 ENFefie? O strażnikach napiszę już po nowym roku dłużej, a teraz kończę wpis filmowy, kolejny za dni parę.

10 dni do końca roku a mi wiele spraw do podsumowania zostało ;D

sobota, grudnia 19

AD 2009 - Suma Summarum I - Los Serialos

W te lekko ponad 2 tygodnie które zostały roku 2009 mam zamiar napisać parę notek podsumowujących trochę spraw. Zacznę od rzeczy błahych z pozoru

Seriale

Rok ten zdecydowanie minął korzystnie dla seriali, w odniesieniu do mnie ;) Obejrzałem wiele interesujących produkcji które mniej lub bardziej mnie zafascynowały. Ale najlepsze zostawię sobie na koniec.
Początek roku 2009 to była druga połowa piątego sezony Desperate Housewives, który oczywiście przyprawił mnie niejednokrotnie o dobry nastrój ale mimo wszystko, nie zapadł mi w pamięć aż tak bardzo. Szósty sezon, który parę tygodni temu dostał przerwę świąteczną również nie pozwala się nudzić, na pewno również pogratulować twórcom trzeba zakończenia tej części - finał dziesiątego epizodu trzyma w napięciu.

King takes the Queen

Serialem który na pewno zapadł mi w pamięć jest The Tudors. Emitowany na HBO od trzech lat w moje ręce wpadł dopiero na wiosnę 2009, nadrobiłem wszystkie nieobejrzane epizody i ciesze się, że w roku 2010 będzie dane mi obejrzeć czwarty (i ostatni) sezon przygód króla Henryka VIII. Serial z całego serca POLECAM - nie jest oparty idealnie na faktach ale przybliża poniekąd historię z tamtego okresu. Nie polecam go tylko historykom, kto by chciał oglądać jak zna już wszystkie zawiłości fabuły ;)

W tym roku równiez zacząłem nadrabiać 4 seriale animowane. Pierwszym objawem była mała porcja kolejnych odcinków japońskiej anime Naruto, zatrzymała mnie (jak zwykle) na parę dni by znów od niej odpocząć. Drugą animacją był mój ulubiony South Park i poważne nadrobieni aż 7 sezonów! Oczywiście znów zawieszone, ale niedługo zabiorę się znów za oglądanie przygód mojego ulubionego Kenny'ego & Co. Trzecią kreskówką którą nadrabiałem była Futurama - animacja mojej młodości, pamiętam gdy leciała swego czasu na TV4 o godzinie 23:45, mając wtedy z 13-14 lat oglądałem zaparte mimo ciągłego ponaglania do snu. Polecam KAŻDEMU przygody Fray'a w kosmosie. Podobieństwo bohaterów (graficzne) do Simpsonów nie jest przypadkowe - Matt Goering pracował przy obu tych animacjach. Zresztą, to właśnie Simpsonowie są kolejną kreskówką którą nadrabiałem w tym roku, choć przyznam, że tyle co na razie mam za sobą (2 sezony) nie zachwyca, ale nie odpycha. Zwalam to na fakt, że pierwsze emisje żółtej rodzinki odbyły się dość dawno.

Serię pozycji do nadrabiania zamykają 2 seriale - mój ulubiony MONK oraz nowy nabytek - Mad Men. W obu przypadkach jestem już po 1szym sezonie, w obu przypadkach jestem zadowolony, oba seriale polecam ;)
Serialową nowością którą w tym roku również połknąłem jest Sons of Anarchy - serial o klubie motocyklowym i półświatku który tworzą. Zdecydowanie odmienny do znanych mi produkcji, ale podobny do ulubionego The Wire który znajduje się na mojej liście do obejrzenia.

Jak wiadomo, jest heca na wampiry, tak więc nie mogłem (jako wampiforil) odmówić sobie obejrzenia zarówno 1 jak i 2ego sezonu True Blood. Serial ten skomentować mogę w prosty sposób - ciekawa historia o wampirach z kretyńskimi momentami gdzie główna bohaterka - Sookie Stackhouse ma emo problemy w związku człowiek - wampir. Nie wiem jaką trzeba być kretynką, by być złym na wampira za jego nocne eskapady.

Oczywiście nie mogłem w tym roku przegapić wielce nagłaśnianych nowości typu Flash Forward oraz V. Pierwszy to serial będący drugim daniem dla fanów LOST. Zagubieni odnajdą się już w 2010 roku i wraz z szóstym sezonem skończy się ich zagubienie a fanów mają wielu więc trzeba ich uwagę gdzieś skierować. Tym czymś jest właśnie Flash Forward. Serial równie zagmatwany co Zagubieni i równie wciągający (o ile daliśmy się wciągnąć przez LOST ;)
Drugi z nich - V - jest remakem brytyjskiego serialu o tym samym tytule. Mamy tutaj do czynienia z inwazją obcych na ziemię. Jest on e pewnym sensie uzupełnieniem sceny serialów SF względem Flash Forward. Tajemnic jest niewiele, wszystko podawane jest na tacy, piękny kawałem starego, wręcz oldschoolowego kina o kosmitach.

Na zakończenie zostawiam to co najlepsze, czyli dwie serialowe pozycje które wręcz zawładnęły mną w tym roku. Obie spowodowały, że z ogromną niecierpliwością czekam na ich kolejne sezony, które niestety pojawią się dopiero we wrześniu 2010. Pierwszym z nich jest mój ukochany, szowinistyczny Californication. Trzeci sezon na prawdę porusza o wiele poważniejsze tematy. No i oczywiście Sue Collini - oj jak wielką mam nadzieję, że ta postać pojawi się i w czwartym sezonie! To jest GENIALNA kreacja. Genialne jest również zakończenie sezonu, zajmuje u mnie pozycje #2 na liście najlepszych zakończeń. #1 należy do finału 4tego sezonu Dexter'a ;) To jest właśnie druga najlepsza serialowa pozycja tego roku. to co zafundowali nam scenarzyści, szczególnie pod koniec, jest arcydziełem. Zdecydowanie polecam.

Suma summarum, rok 2009 pod względem seriali minął bardzo ale to bardzo pozytywnie. Pojawiło się wiele nowości w mojej rozkładówce oraz wiele udanych powrotów do przeszłości. ZObaczymy jak będzie wyglądać rok 2010 ;)

czwartek, grudnia 17

HRH E II R


Elżbieta II, Jej Wysokość, z Łaski Bożej Panująca, Królowa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Królowa Antigui i Barbudy, Australii, Bahamów, Barbadosu, Belize, Grenady, Kanady, Jamajki, Nowej Zelandii, Papui-Nowej Gwinei, Pitcairn, Saint Kitts i Nevis, Saint Lucia, Saint Vincent i Grenadynów, Tuvalu i Wysp Salomona, Głowa Wspólnoty Narodów, Obrończyni Wiary, Księżna Edynburga, Hrabina Merioneth, Baronowa, Greenwich, Księżna Normandii, Suweren Najzaszczytniejszego Orderu Podwiązki, Suweren Najzaszczytniejszego Orderu Łaźni, Suweren Najstarszego i Najszlachetniejszego Orderu Ostu, Suweren Najsłynniejszego Orderu Świętego Patryka, Suweren Wielce Wybitnego Orderu św. Michała i św. Jerzego, Suweren Najwspanialszego Orderu Imperium Brytyjskiego, Suweren Orderu Zaszczytnej Służby, Suweren Orderu za Służbę Imperium, Suwerem Wysokiego Orderu Gwiazdy Indii, Suweren Najznakomitszego Orderu Imperium Indyjskiego, Suweren Orderu Indii Brytyjskich, Suweren Indyjskiego Orderu Zasług, Suweren Orderu Birmy, Suweren Królewskiego Orderu Wiktorii i Alberta, Suweren Orderu Rodziny Królewskiej Króla Edwarda VII, Suweren Orderu Łaski, Suweren Orderu Zasług, Suweren Orderu Honorowego, Suweren Królewskiego Orderu Wiktorii, Suweren Najczcigodniejszego Zakonu Szpitala św. Jana z Jerozolimy, Suweren Orderu Kanady, Suweren Orderu Australii, Suweren Orderu Nowej Zelandii, Suweren Orderu Barbadosu, Suweren Orderu Valour, Suweren Orderu za Zasługi Wojskowe, Suweren Orderu za Zasługi Policji, Suweren Orderu za Służbę Królowej, Suweren Nowozelandzkiego Orderu za Zasługi, Suweren Orderu św. Andrzeja, Suweren Orderu Logohu, Suweren Orderu Gwiazdy Melanezji.

... a i tak starszej Damie nikt nie raczył podać ręki gdy wspinała się do pociągu...

sobota, grudnia 12

20sec

44 sec walki w tym 20sec napieprzania się. Czy kogoś to zaskoczyło?

środa, grudnia 2

Weekend dla MÓZGu & ducha I

dla MÓZG'u

Improwizacja - 1. wykonywanie czegoś, np. utworu muzycznego, bez przygotowania; też: rzecz tak powstała i wykonana
2. działania podejmowane bez przygotowania i planu; też: rezultat takich działań

-SJP PWN

Po raz drugi miałem okazję uczestniczyć w MÓZG Festiwalu (rok temu zwanym Muzyka z MÓZGu) Niestety podobnie jak rok temu, działania politechniczne uniemożliwiły mi uczestniczenie w pełni na festiwalu i miałem przyjemność być tylko na 3cim i 4tym dniu. Mimo wszystko, była to przyjemność wielka dla której warto było odwiedzić Bydgoszcz.

Mój dzień pierwszy festiwalu rozpoczął się od dotarcia na ostatnie dwa utwory wrocławskiego zespołu Małe Instrumenty grającego na instrumencikach - zabawkach. Obie kompozycje jakie miałem okazję wysłuchać były wciągające i na swój sposób oczarowujące słuchaczy. Drugim artystą tego dnia był francuz - Arnaud Rivière - wykorzystywał on stół mikserski, rozmaite metalowe płyty, sprężyny, kable, anteny, przewody i kto wie co jeszcze do generowania rozmaitych fal mniej lub bardziej melodyjnego hałasu o rozmaitym natężeniu. O ile fragmentami wynajdywałem w tym muzykę w szerokim tego słowa znaczeniu, o tyle częściej było to dla mnie 'granie' na czuja - pełna improwizacja - ale bliższa dziecku które dostało instrument do ręki i sprawdza jakie dźwięki wyda w danych okolicznościach niż 'typowej' improwizacji muzycznej.

Przed ostatnim zespołem miał miejsce mały performance - "Czytanie" wymyślone przez ZbyZiel'a. Został on bodajże całkowicie wymyślony na miejscu, nie znajdował się w planie dnia. Pojedynczo na scenę wyszło sześciu czytających. (Zamiara, ZbyZiel, Woźniak, Gruse, Pleszyński, Janicki) którzy zaczęli czytać, prawdopodobnie to, co pierwsze wpadło im w ręce - jedna umowa, pięć książek. Pleszyński w pewnym momencie postanowił czytać nie ogółowi, lecz konkretnym osobą, wskazując palcem, zwracając do nich twarz, niemalże schodząc ze sceny. Gdy na scenie pozostały już tylko dwóch czytających ktoś z widowni rzucił - "przepraszam, ale było niewyraźnie. Czy moglibyście jeszcze raz przeczytać?" Performance ten był dla mnie bardzo interesujący. Najbardziej właśnie żal mi dwóch pierwszych dni festiwalu, gdyż one zawierały wszystkie tego typu wydarzenia.
Na zakończenie części teatralnej wystąpił kwintet Mazzoll, Dobie, Wanders, S.Janicki, Q.Janicki. Wstęp Mazzolla oraz zawartość jednodniówki festiwalowej zdradziła, że kwintet na wstępie zaczął od tematu który przewinął się na koncercie pogrzebowym śp. Jacka Majewskiego - współzałożyciela MÓZG'u. Cały czas mieliśmy doczynienia z bardzo przejrzystym graniem tylko spacerowanie Mazzolla po scenie trochę rozpraszało. W pamięci zapadną mi dwa momęty - pierwszym jest wręcz demoniczna partia perkusji Qby Janickiego która zakończyła się, gdy jedna z pałeczek wymsknęła się w stronę publiczności, co powstrzymało Qbę przed rozniesienie budynku w piach. Drugim pamiętnym momentem była solowa partia Jon'a Dobie'go na gitarze, potężna, zaskakująca i zaskakująco powstająca, jak gdyby Jony miał już dość grania w tle i postanowił mocnym, pewnym krokiem wejśc przed szereg. 
Zakończeniem dnia był koncert Mihuyaki już w samym MÓZG'u. Bardzo ładna muzyka, ale tutaj z ręką na serci, za wiele wypowiedzieć się nie mogę, wszak w MÓZGu po raz ostatni byłem prawie rok temu więc trzeba było poprowadzić parę rozmów.

Dzień czwarty (mój drugi) festiwalu rozpoczął się pod znakiem prof. Shaeffer'a, cytując festiwalowy przewodnik:
Prof. Sheaffer mimo swej rozległej twórczości, przeciętnemu widzowi kojarzy się jako: a) twórca zagraniczny b) prawdopodobnie już nieżyjący.
O dziwo dokładnie takie właśnie miałem skojarzenia przeglądając repertuar pobieżnie. 80cio letni fortepianista zaserwował nam oszałamiający spektakl teatralny. Na scenie po za fortepianem i oczywiście Bogusławem Szaefferem mamy trójkę znanych serialowych aktorów (co było dla mnie wielkim zaskoczeniem) - Anna Maria Piróg-Karaszkiewicz, Marek Frąckowiak oraz Waldek Obłoza. Spektakl po części improwizowany, z udziałem częściowym widowni (pani Anna połowę swojej roli odgrywała siedząc na tyłach publiczności) W pewnym momencie na scenę zostało wyciągniętych czterech widzów do odegrania fragmentu sztuki. Surrealistyczne przedstawienie "o czym my tu rozmawiamy? O kulturze!" dość chaotyczne ale wciągające widza, nie ma miejsca na dłużyznę, na znudzenie. 90 minut mija w szybkim tempie skwitowane dość poważnym monologiem na koniec. Aż żal, że są małe szanse, bym jeszcze kiedyś obejrzał ten spektakl (chyba, że uda mi sie potajemnymi drogami dorwać nagrania jakie stworzyli kamerzyści MÓZGu)

Na drugi ogień tego dnia w teatrze pojawił się kwartet pod przewodnictwem Tomasza Pawlickiego w składzie Górewicz, Węcławek, Q.Janicki, Pawlicki. Przez cały czas ich występu mieliśmy na scenie skrzypce przepięknie rozbudzane do grania przez Łukasza Górewicza. Qba Janicki, który miał okazję dzień wcześniej wyżyć się na scenie, grał tym razem trochę spokojniej jednak nadal zdecydowanie. Osobą która wychodziła na pierwszy plan nie tylko instrumentalnie ale wręcz choreograficznie był Tomek Pawlicki, który, jak na fortepianistę przystało, w luźnej białej koszuli miotał się nie tylko przed klawiszami ale czasem wręcz na około całego instrumentu. Jedynie basista - Patryk Węcławek nie zapadł mi w pamięci. Występ został zakończony solowym krótkim utworem w wykonaniu Górewicza dzięki czemu dzień drugi miał ciągle stu procentowy poziom zadowolenia.

Zakończeniem teatralnej częsci ostatniego dnia było trio zagraniczne w składzie Aleksander von Schlippenbach (fortepian), Evan Parker (saksofon), Paul Lovens (drumsy) Wstęp zespołu był bardzo bliski klasycznemu jazzowi lecz po pewnej chwili dały znać o sobie improwizatorskie nuty. Wielkimi brawami został nagrodzony Parker za imponującą solówkę z saxem sopranowym na oddechu permanentnym. Zastrzeżenia mogę mieć tylko do jednego momentu gdzie genialnie grającemu von Shlippenbachowi, którego fortepian wręcz zdawał się pędzić niczym dziki mustang towarzyszyła całkowicie niepasująca perkusja. Na finał, pod przytłaczającą lawiną oklasków trio uległo i dało krótki bis, który również był wisienką zwieńczającą festiwalowy tort.
Na zakończenie dnia afterparty z MÓZGu z udziałem The Cyclist i DJ Grzanko muzyKant. O ile pierwsza część grania była dla mnie bardzo wciągająca o tyle już po zejściu ze sceny Cyklistów sam DJ mnie nie zachwycił.

Suma sumarum, dwa dni warte były swojej ceny i całej otaczającej męczarni temu towarzyszącej. Genialna sztuka z MÓZGu dała mi kopa emocjonalnego na parę długich tygodni, a to było zdecydowanie mi potrzebne w tym okresie.
Na zakończenie podziękowania dla M.W. za zaproszenie na festiwal, S.J. za załatwienie wejścia oraz znalezienie czterech kątów do spania w kultowym miejscu, St.S. za zajęcie się mną przez te trzy dni oraz pokazanie kawałka bydgoskiej sztuki no i eM-White'owi za towarzystwo.

czwartek, listopada 5

A man in a mask

Remember remember, the 5th of November
Gunpowder Treason and plot
I know of no reason, why Gunpowder Treason
Should ever be forgot!

Podobnie jak rok temu tak i vv tym roku na 5tego Listopada przygotowałem Vendettowy vvpis. VVażnym powodem tego vvpisu jest to, że stałem się vvłaścicielem vvspaniałego video - V for Vendetta. Jak łatwo vvywnioskować, vvariuję z zachwytu za każdym razem gdy vvidzę to arcydzieło. Ale po za cytatem vviodącym tego filmu w tym roku chciałem vvpisać jeszcze jeden:

- Who are you?
- Who? Who is but the form following the function of what, and what I am is a man in a mask. [...]
I'm merely remarking uopn the paradox of asking a masked man who he is.

A na zakończenie vvideo z youtuba, niestety nasz język nie vvykożystuje aż tak vviele literek V vvięc musiałem vvysilić się naimprowizację którą vvidać vvszędzie vvyżej:

piątek, października 30

KULTuralnie

Zapamiętać - za rok ubrać trapery. Ciągłe analizowanie otaczającej sytuacji i rozmyślanie gdzie postawić stopę by nie skoczył na nią właściciel glanów rozprasza na koncercie

Było GE-NIAL-NIE!
Ale to nie jest chyba żadne zaskoczenie, choć, do ideału trochę brakowało. Genialne było wszystko po za paroma elementami więc by nie wypisywać (n+1) powodów zaistości dzisiejszego koncertu wypiszę to co mi się nie spodobało, ale nim moje narzekanie to jeszcze ważna sprawa:
Ogromne podziękowania dla Taty za szturchnięcie kogo trzeba Zdunkowi który własnoręcznie(?) umieścił mnie z bratem na liście gości ;P

(WFF po koncercie [klik])

Lokalizacja - może to nie jest wielka wada czy coś, ale zeszłoroczny koncert w Hali 100lecia spowodował, że Hala WFF nie zrobiła na mnie wrażenia lecz, mimo wszystko, jest to bardzo klimatyczne miejsce (wielki plus za drewnianą podłogę) Całe wydarzenie zaczęło się na chwilę przed 20stą od supportu w wykonaniu Zacier'u. Znów tutaj przyrównam tegoroczną trasę do tego co dostałem rok temu i rezultat tego równania jest oczywisty. W tym roku - bardzo średniej jakości Zacier zostawiający lekki niesmak (ciągłe odwoływania do odbytu, WTF?!). Całość pogarsza świadomość zeszłorocznego supportu w wykonaniu Czesława, Happysad i Waglewskiego.
Swoją drogą, w trakcie grania supportu zauważyłem brak szalika który wylądował dziwnym trafem na scenie - tak ten szalik w kratę to mój był! a nawet jest, bo udało się odzyskać ;D
Dość bolącą wadą już nie samego występu a mojej słabej organizacji było miejsce. W kierunku barierek zacząłem się przemieszać gdy zaczynał grać Zacier a trzeba było to zrobić trochę wcześniej. Przez to nie udało mi się jak rok temu spędzić całego koncertu będąc opartym o barierki. Dzieliły mnie 4 białogłowe, dość wkurwiające okazy. Jeżeli jesteś panienką myślącą, że miejsca pod barierkami to loże VIPowskie z pełnym luksusem i 10m strefą buforową bez tłoku to...

KURWA TAK NIE JEST!

Suma sumarum, diewoje spod barierek + support to jedyne wady dzisiejszego koncertu. No i guz na czubku głowy od glana którego właściciel przeleciał nade mną.

No i jeszcze jedna wada, to już stoi po stronie zespołu - nie było "Wróci Wiosna Baronowo" :(

mimo wszystko było genialnie, i genialnie pewnie będzie za rok :) 


W teorii, jestem parę kroków od kamerzysty w tym tłumie ;P

piątek, października 16

1+1=2

Trzeba powiedzieć, że jestem w szoku! Mój blog ma już dwa lata! To znaczy, że chce mi się pisać na jednym blogu o trzy lata dłużej niż się spodziewałem!

Pomyślmy co się zmieniło w przeciągu tych 2ch lat:

  • Zacząłem studiować, czyli w teorii jestem mądrzejszy!
  • Zrozumiałem trochę bardziej na czym polega prawdziwa przyjaźń i miłość na tyle, bym umiał sobie szukać ludzi którzy mnie nie będą po 5min wkurzać
  • Przeprowadziłem się do własnego pokoju!
    Zrozumiałem ostatnimi dniami wartość pieniądza (choć ten nadal nie zrozumiał, że warto się mnie trzymać ;)
  • Chyba aż nadto polubiłem Lucky Strike oraz fajkę (i Gin, i JD, i Krwawą! Ale czy można mieć dość Marii?)

Najbardziej oczywiście zastanawia mnie z tego punkt 1 oraz 2gi, zobaczymy co w tych kwestiach się wydarzy. Sesja nieubłaganie się zbliża!

Tak na zakończenie dygresja, związana z podwrocławskim wypadkiem PKP (a technicznie "katastrofą w ruchu lądowym") Zawinił maszynista, zawinił dyżurny który go puścił i maszynista który pociąg mu przekazał. Zawinił kadrowy zatrudniając faceta z trzema wyrokami i zakazem prowadzenia pojazdów. Ale do diabła, jakim cudem został zwolniony manager który prawdopodobnie nie miał bladego pojęcia, że taki ktoś w ogóle w tej firmie pracuje! Tego nie rozumiem, i nie wiem czy chcę. 

sobota, października 10

Ot tak, na zachętę


Co bystrze łby ogarną, że filmik na wstępie ma mocne powiązanie z tym wczorajszym niusem.
Ogólnie świeżo upieczony prezydent Hamburgerlandii dostał pokojowego Nobla za "wysiłki w celu ograniczenia światowych arsenałów nuklearnych"... Nie wiem, kto był jeszcze wśród ponad 200 nominowanych (na pewno ktoś za działanie na rzecz praw człowieka w Chinach) ale przypomina mi się sytuacja sprzed 2ch lat. Wtedy pomiędzy nominowanymi była Irena Sendlerowa za uratowanie ~2500 dzieci z warszawskiego getta za co dostała m.in. odznaczenie Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, czy Order Orła Białego. Kto wygrał nagrodę w 2007 roku? Al Gore za napisanie książeczki dla dzieci poruszającej sprawy globalnego ocieplenia. Ale ufam, że kapituła nagrody wie co czyni, choć dla większości świata nagroda dla Obamy jest dość niespodziewana i uznawana za "zbyt wczesną". Kto wie, może prezydent USA zasłuży sobie w następnych latach na Nobla, ale dawanie go mu teraz, to jak nagradzanie naszej reprezentacji piłki nożnej za wygranie Euro 20xx.

Od paru dni, by zniwelować złe skutki 6godz. wykładów matematyki na politechnice, zaczytuję się w dzieła filozoficzne z babcinej biblioteczki. Za sobą mam już Kopernika i jego Traktat o Obrotach Ciał Niebieskich - który teraz z punktu widzenia zwykłego człeka jest dość mało ciekawy. Postanowiłem od razu przeskoczyć na coś trudniejszego. Zaczytuję się teraz w Fryderyku Nietzsche - "Tako rzecze Zaratustra" i będąc aktualnie po 1szym rozdziale dzieła tego pozytywnie nie widzę. Może dla tego, że mam nawyk doszukiwania się fabuły? Ale gdy się pisze coś co wygląda jak powieść to fabuła musi być! :/

wtorek, października 6

Give a whistle

Wszystko zaczęło się 5ego października 1969 roku o 22:55 w BBC1

Some things in life are bad,
They can really make you mad,
Other things just make you swear and curse,
When you're chewing life's gristle,
Don't grumble,
Give a whistle
And this'll help things turn out for the best.
And...


czwartek, września 24

Once upon a time... in Nazi-Iccupied France...

Może mi ktoś wyjasnić co się w tym naszym dennym kraju dzieje? Ten artykuł mnie całkowicie rozłożył na łopatki. Który to już laptop skradziony w tym roku? Mam chociaż nadzieję, że osoby bawiące się w przechowywanie bardzo ważnych danych i raportów na laptopach robią gdzieś na boku backup... W ogóle trzeba być również kretynem, by wpaść na pomysł kradzieży! Pierwsza rzecz o jakiej myślę, gry robię coś na PC na politechnikę to tworzenie kopi zapasowej. Choć tutaj nie na wypadek gdyby ktoś ukrał mi laptopa tylko gdy ten z nienacka odmówił posłuszeństwa albo gdybym ja spartolił coś na nim. nie wiem, jak znów przeczytam o skradzionym laptopie to chyba po prostu wyśle rządowi parę pendrivów czy coś...



Trochę bardziej ciekawą rzeczą będzie to, że w końcu udało mi się wybrać na Bękarty Wojny. Na film czekałem ponad rok i... efekt podobny jak w przypadku Dark Knighta. Całe to czekanie, słuchanie opini po Canes, spowodowały, że oczekiwałem arcydzieła - skończyło się na filmie dobrym. W ogóle nie rozumiem zachwytu ludzi mówiących, że Quentin stworzył swój najlepszy film.
Znów mamy tutaj do czynienia z podziałem na rozdziały znanym z Kill Billów. Pierwsza rzecz rzucająca się w oczy to czołówka. Prosta, same napisy. Kolor? Oczywiście żółty, a jak by inaczej. Oraz ten podkład muzyczny. Już wiadomo, że to co leci na ekranie to Tarantino. Film, podobnie jak Kill Bille, podzielony jest na rozdziały. Tym razem z zachowaniem pełnej chronologi.
Rozdział pierwszy czyli dośc poważne a jednak z nutką klimatu rozpoczęcie histori. Rozdział 2 - Bękarty - najbardziej tarantinowski element filmu. Dialogi i akcja. Jest tutaj wszystko. Pozostałe rozdziały są już mniej "tarantinowskie" ale nadal posiadają sceny dla których warto czekać.
Mimo wszystko, to na czym najbardziej chciał bym się skupić, to gra 2ch aktorów. Pierwszym z nich jest Brad Pitt. Stworzona przez niego postać porucznika Aldo Raine jest genialna. Miałem mieszane uczucia do Pitta po oglądaniu Ciekawego Przypadku ale nie ma bata, po Bękartach ma on u mnie murowane 10/10. A każdemu na pewno polecam sceny finałowe w kinie z jego udziałem, włoski akcent jest perfect ;)
Jednak to nie Pitt moim zdaniem powiniejn zbierać laury za ten fil a Christopher Waltz. Jeżeli ten człowiek nie dostanie nominacji za postać pułkownika Hansa Lande to ja nie mam po co oglądać gali Oscarów. Nie widziałem tak genialnej roli od czasów Jokera.
Na pradę film nie ma słabej strony jeżeli chodzi o aktorów. Każdy tutaj odwalił kawał dobrej roboty.
Oczywiście jak to z Tarantino bywa, równiez w tym projekcie kawał dobrej roboty odwalił Ennio Morricone tworząc soundtrack który na pewno znajdzie się w mojej kolekcji.
Suma sumaróm, 8/10 - bardzo dobry ale niestety nie jest to arcydzieło, Death Proofa dla mnie nie pobije ;)

sobota, września 19

Ayyy buccaneers!

Jeżeli możecie wypłyńcie gdzieś dzisiaj łódką, jeżeli nie możecie, wypijcie butelkę rumu w domowym zaciszu. Jeżeli jednak wypłynęliście łódką (najlepiej jednak statkiem na ocean) to wywieście czArrrną banderę z czaszką i łyknijcie rumu!
19 Września - Ogólnoświatowy Dzień Piratów! - oficjalne święto wszystkich PastafArrrian.

środa, września 16

O Nowelkach Graficznych Słów parę


Dzisiejszy wpis znów z nagłówkiem pochodzącym z Wulffkomiksu. Bardzo fajne ujęcie polskiej rzeczywistości, trochę nie na czasie ale mimo wszystko, bardzo mi się podoba (choć powinienem być jednak zdołowany tym, jaka jest opinia o Polsce za granicą). Ale ta szarość to pół biedy przy tym co ostatnio usłyszałem. Znajomy grając w World of Warcraft dostał pytanie skąd pochodzi. Gdy pytający pochodzący z Turcji dowiedział się, że jest Polakiem zadał mu drugie pytanie - czy jest Żydem. Argumentował jest później tym, że dowiedział się na lekcji historii dość ciekawych 'faktów'. Mianowicie w.g. nauczyciela Polska przed IIWŚ była zamieszkiwana w 100% przez Żydów którzy zostali całkowicie w tej wojnie wymordowani i nasz graj został zasiedlony ludźmi pozbieranymi z państw granicznych... tia... To ja już pozostanę przy wizerunku szarej Polski.

Ale to tyle w tym temacie (Polski ofc). Skończyły się wakacje, a przynajmniej skończyły się licealistom i mniejszym. Koniec wakacji to również koniec wakacyjnych przerw i tutaj pojawia się znów akcent komiksowy - Paski.org wróciły do życia! Nowy styl trochę nie przypadł mi do gustu ale mimo wszystko! Paski znów są z nami! :D

Ostatnim akcentem komiksowym o podwójnej dawce są dzieła Spellcaster'a zwanego czasem Eldahast'em. Pierwszy kontakt z jego paskami miałem trafiając przypadkowo na jego webkomiks i od razu przypadł mi do gustu zarówno treścią jak i kreską (i to bardzo). Teraz zaś wystartował z kolejnym projektem który jest również całkiem interesujący - GothADS.

No, to tyle komiksowego tematu.
Jutro coś co może zainteresuje wrocławian ;P

czwartek, sierpnia 27

halp me plax0r

Ów pasek komiksowy na starcie pochodzi z jakiegoś dziwnego miejsca, gdzie autorzy wrzucają jeden pasek dziennie od 2002 roku. Jak łatwo się domyślić, nadrabianie zaległych pasków trochę mi zajęło ;)
No ale po co go tutaj dałem. Chyba dl;a tego, że by mi się przydała lekka pomoc. Wakacyjny szczyt imprezowy trwa na całego. Dzisiaj zaleczałem efekt dnia wczorajszego a już w piątek czeka mnie powtórka z rozrywki. No i za tydzień znów będę zaleczał taki efekt ;P Choć z drugiej strony - nie narzekam.

Ot to na razie tyle, niedługo może coś więcej ;P

wtorek, sierpnia 11

Starość - nie radość. Młodość - nietrzeźwość

No cóż, oficjalnie przestałem być nastolatkiem. 20stka na karku jak nic. Kiedyś wydawało się to być odległą przyszłością. Czuję się na zmianę jak stary mędrzec wschodu który wszystko już przeżył i wie albo jak ktoś kto dopiero wszystko ma przed sobą. (wolę tą pierwszą opcję ;)
Jak co dzień (co rok?) jestem trochę na siebie wkurwiony (potrzebna mi motywacja do działania) bo w tym roku wiele chciałem i gówno z tego wyszło. Ale mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej. Wiek do czegoś zobowiązuje ;D
To tyle, wieczorem czas dalej męczyć imprezowy tydzień a za chwilę goście.

poniedziałek, lipca 27

Herb? Herbert? O co chodzi?!!!

No właśnie, to pytanie zadaje sobie cały dzisiejszy dzień. W miejscu przeznaczonym na notatki-hasła dotyczące wpisu na bloga zapisałem tajemnicze "herb" później rozwinięte do słowa "herbert" i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, o co chodziło... O Zbigniewa? Ale po co? Po co miał bym pisać o Herbercie skoro ostatnio się nie spotkaliśmy?!

Ale wróćmy do spraw które pamiętam.
To co dla mnie jest jednym z ważniejszych wydarzeń filmowych tego tygodnia:



Dla leniwych którym nie chce się oglądać - zwiastun najnowszego filmu Tima Burtona - Alicja w Krainie Czarów - premiera za rok ale już wiem, że jest to film na który czekam z niecierpliwością. Na pewno nie będzie to najmroczniejszy film Burtona, mimo wszystko sygnowany jest logiem Wolta Disneya ale kolejnej, przesłodzonej bajki dla dzieci też nie dostaniemy, mimo wszystko jest to film Tima ;)
Co można powiedzieć po zwiastunie? (i po tym co wyczytałem na necie) - Nie będzie to ekranizacja książki. Alicja ma 19ście lat i jest to jej drugie spotkanie z Wonderlandem a w centrum filmu ma być Kapelusznik. Wadą jest to, że Kot z Cheshire który będzie 'klasycznym' kotem a ja już się, niestety, zakochałem w kocie w wydaniu McGee (to ten obok).

I druga taka filmowa sprawka również (ostatnio strasznie dużo pisze o filmach) to odbywający się we Wrocławiu festiwal Era Nowe Horyzonty o którym burknąłem w poprzednim wpisie i napomknąłem w zeszłorocznym. Tak czy inaczej, w tym roku zmusiłem się do trochę bardziej aktywnego uczestniczenia niż rok temu i czwartego dnia w końcu pojawiłem się na jakimś filmie.
Wybór nie był zbyt trudny, z działu 'sezon' (czyli filmy puszczane w kinach z okresu między festiwalowego) wybrałem "Walc z Bashirem" na który planowałem wypaść do kina ale swego czasu mi to nie wyszło. O 21:45 kupuje bilet, idę pod wejście do sali i widzę ogromną kolejkę, tragiczną, lekko się załamałem, że nie starczy miejsca. Na szczęście okazało się, że to jest kolejka dla posiadaczy karnetów (a ja jestem [nie]szczęśliwym nie-posiadaczem). Kolejka dla 'bileciarzy' nie istniała, wchodziło się od ręki więc udało mi się zająć bardzo fajne miejsce.
Co do samego filmu - Jest to bardzo poruszający dokument biograficzny opisujący niekoniecznie wszystkim znane strony wojny Izraelsko-Palestyńskiej. (skupiający się na rzezi w Bejrucie po zabiciu prezydenta Bashira) Główny bohater, a zarazem reżyser - Air Folman - pod wpływem snu przyjaciela samemu stara się odzyskać zapomniane wspomnienia z wojny. Film jest wykonany dość specyficzną i od razu rzucającą się w oczy animacją komiksową. Polecam zdecydowanie, jak będzie mi dane to zaopatrzę się w wydanie DVD.

Na pewno to nie koniec moich przygód z tegoroczną edycją ENH. Na 100% pojawię się w niedzielę na Dyktatorze (22:00 - Rynek - zapraszam) i może jeszcze wynajdę jakiś film w międzyczasie.

piątek, lipca 24

Harry, Ron i Hermiona czyli Wrogowie Publiczni

Z okazji rozpoczynającego się na dniach festiwalu Era Nowe Horyzonty, na który serdecznie zapraszam, dzisiaj wpis filmowy o podwójnej sile działania ;)

Od początku wiedziałem, że film Wrogowie Publiczni jest tym, na który na pewniaka pójdę i tak się stało. Seans na 21:00.
Co mogę powiedzieć o kolejnym filmie Johnego Deppa? Fabularnie dość ciekawy (i przewidywalny ;) na podstawie prawdziwych wydarzeń - to jest plus, bo lubię takie filmy. Strasznie spodobała mi się gra Christiana Bale'a jako agenta FBI. Fabularnie mamy kawał dobrego kina gangsterskiego ale to co mnie dziwi w tym filmie to zdjęcia. Nie wiem jaką technologię zastosowali tutaj producenci ale widział ten wie, że film daje dość dziwny efekt. Na myśl przychodzi mi film kręcony domową kamera na urodzinach, z tą różnicą, że to nie są urodziny a kamera nie jest domowa. Prowadzenie kamery, oświetlenie, całość daje dziwny ale dynamiczny rezultat. Ocena końcowa - 7/10 - film jest dobry ale nie jest tym który mógłbym oglądać parę razy.

Za to nie narzekał bym gdybym musiał oglądać po raz kolejny najnowszego Pottera. Harry Potter i Książę Półkrwii to bardzo dobrze spędzone 2godz. Na filmie pojawiłem się przypadkiem. Wychodząc o 23:30 z Wrogów Publicznych postanowiłem kupić bilet na premierę o 00:01'ej.
Osoby czytające książkę zauważą, że film został poważnie okrojony z fabuły. Ta 2,5godz produkcja nie była w stanie zawrzeć całej fabuły książki ale dzięki temu nie ma chwili nudy w filmie, akcja posuwa się szybko i przyjemnie. Trudno mi się jakoś uczepić gry aktorskiej. Jak zawsze Alan Rickman wymiatał. Ale skoro przy aktorach jesteśmy. W piątej części na koniec pojawiła się przez chwile postać Bellatrix Lestrange która w Księciu pojawia się już częściej. W 2007 roku jeszcze jej nie kojarzyłem, ale teraz już po pierwszych sekundach wiedziałem - Helena Bonham Carter gra w Potterze! I robi to GE-NIAL-NIE! Po prostu kocham ta kobietę, i o dziwo kocham jej narzeczonego (przyp. Tim Burton). Najnowszemu Potterowi daję mocną 9tkę - rewelacyjny - i gorąco polecam nie tylko fanom czarodzieja z niepełnym znakiem SS na czole. Tu warto zacytować Youtuber'a - PhillyDeFranco - 6sta część jest tak zajebista, że pokazuje jak naprawdę kiczowate było poprzednie 5 filmów.

Poza tym chciał bym napisać o czymś jeszcze co mnie dzisiaj zadziwiło. Na Wrogach było +/- 50% sali, czuć straszną atmosferę multipleksu. Wpadłem do kina, obejrzałem, wypadłem. Czułem się jak bym siedział przed telewizorem XXL. Na Potterze było całkowicie inaczej. Sala była pełna co do miejsca. Ludzie się śmiali kiedy trzeba było. Bali w scenie z wodnymi umarlakami. Klaskali na koniec ;P Było po prostu czuć atmosferę kina, coś czego nie czułem od wielu długich lat! Choćby dla tego 'efektu' jestem zadowolony z dzisiejszego wyjścia.

Na zakończenie - moja już ulubiona scena z Księcia - Gdy Harry spotyka profesora w szklarni. Daniel odwalił kawał dobrej roboty w tej scenie. Jeszcze raz polecam Pottera choćby dla tej jednej sceny.

Do zobaczenia na plenerowym pokazie 'Dyktatora' w ramach ENH ;)

p.s.
Fanom Pottera albo fanom musicali polecam Potterowy musical w wykonaniu studentów z USLandu. Osobiście powiem, że strasznie kocham piosenkę Rona i Draco z aktu 1, scena 11:

środa, lipca 22

Nie wszedł! - Wszedłem!

Na początek, po części związane z wpisem:

A zacznę wpis od cytatu prezesa KDT który nie dość, że okazał się jasnowidzem to jeszcze sam pojechał po swoich:
To skandal, niedługo katować będą ludzie na ulicach! To bandytyzm!
Słowa wypowiedziane o 08:34. Co działo się w ciągu paru godz później to już dokładnie wiadomo.
Cały komentarz wczorajszego 'happeningu' w Warszawie trzeba chyba zacząć od niepoważnego zachowania kupców, którzy wiedząc co się szykuję (na 100% nie była to żadna spontaniczna akcja) do hali zabrali swoje dzieci! Ponoć 52 osoby zostały ranne (40 kupców, 12 mundurowych) a zkretyniali rodzice z KDT pakują tam swoje dzieci! Gdybym był prokuratorem to już z samego rana albo i nawet wczoraj wszczoł postępowanie o narażanie dzieci na niebespieczeństwo.

Pytanie o słuszność wczorajszych działań komornika jest zdecydowanie retoryczne. Żyjemy w państwie prawa, gdzie należy respektować decyzję sądów. Jeżeli sąd nakazał eksmisję to właściciel powinien pozwolić komornikowi eksmisji dokonać a nie rzucać w komornika płytami chodnikowymi. I modlę się w tym miejscu o to, by panstwo obciążyło kosztami związanymi z ponownym układaniem płyt KDT...

Całą sytuację wykorzystać chciał PiS by poatakować trochę PO. Czy wyszło to skutecznie? Moim zdaniem niezbyt. Na przykład wystarczy zacytować posła Błaszcyka:
Złamanie prawa jest wtedy, gdy właściciel terenu domaga sie opuszczenia terenu
Jak to jeden z internautów skomentował - "to ja od jutra się do pana wprowadzam". Również prezydent chybił swoim komentarzem:
Wierzę, że rozmawiając i wychodząc sobie naprzeciw można znaleźć pozytywne rozwiązanie
Niestety takiej rady jakoś nie udzielał swojemu bratu gdy to ten był prezydentem Warszawy. Dopiero Gronkiewicz-Waltz miała na tyle siły, by nie dać się dalej szantarzować kupcom z KDT.

Ale, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia (co dokładnie widac w tym artykule) każdy ma swoją stronę którą wspiera. Ja wspieram tutaj rząd, bo na co kupcy liczyli? Że będą w stanie im się postawić? Policja ściągana była z okolicznych miast. Co prawda, na odsiecz kupcom przyszli "wspaniali młodzi ludzie" (cyt. prezes KDT) ale oni tak naprawdę szukali okazji do bicia sie i tyle...
Całego problemu by nie było, gdyby KDT podporządkowało się prawomocnemu wyrokowi a przez nich za wszystko i tak zapłacą podstnicy...
Na szczęscie komirnik w końcu wszedł i jest hardcorem ;)

niedziela, lipca 19

Jak to rozwija jak mnie nie rozwija!

Wypowiadając się na jednym z for dotyczących gier MMORPG spłodziłem takie ot krótkie przemyślenie na temat wyobraźni które jakoś mi się spodobało:

Wyobraźnię rozwija książka albo papierowe RPG, masz jakiś opis i używając swojej wyobraźni w głowie tworzysz sobie tego 'wizualizację'. Film/komiks/gra daje ci gotowy produkt tego co otrzymujesz w wyniku wyobraźni. Jeżeli książka zawiera opis "seksowna blondyna o krągłym biuście i przepięknej czerwonej mini' to sam tworzysz sobie w głowie taką blondynę, w filmie/komiksie/grze dostaniesz blondynę będącą rezultatem wyobraźni cosia pracującego w jakiejś firmie która nie zawsze musi być tak zajefajna jak blondyna którą ty sobie wyobraziłeś - wniosek - gry/filmy/komiksy nie rozwijają wyobraźni...

piątek, lipca 17

Kogiel-mogiel...

...czyli coś czego nie jadłem od paru ładnych lat - już prawie zapomniałem jak smakuje ;D
Dzisiaj będzie taki miks - zacznę od tego, że ostatnio przyłapałem się na czymś dziwnym - czyli słuchaniu podcastów zamiast muzyki. Konkretnie na myśli mam podcast Schwing! który w skrócie jest cotygodniową, godzinną gadką o komiksach i filmach. Nie wiedzieć czemu fajniej czasami mi się gra na komputerze mając w tle właśnie Schwinga zamiast iTunes.
Punkt nr 2, od niego powinienem zacząć cały wpis ale moja ściągawka ma tą wiadomość zapisaną jako drugą więc jest jako pkt nr 2 - wylądowałem na PWr na wydziale W11 (oł-jeah! kocham ten skrót!) na kierunku Informatyka - jestem bardzo happy z tego powodu i mam zamiar urządzić małą jednoosobową domówkę xP Dokumenty zaniesione, teraz czekam tylko na list z wskazówkami co robić dalej (follow white rabbit!)
Punkt III - jest to jeden z pierwszych punktów natchniony przez portal demotywatory.pl - o co chodzi? O nasze polskie piękne graffiti... Nie wiem, może tylko ja mam takie jakieś wymagania z sufitu (wyssane z mlekiem matki wprost z ASP) czy 'ziomale z osiedla' mają tak niskie wymagania ale dlaczego zamiast jakiegoś naprawdę wyjebiaszczego graffiti (jak to obok) na ścianach królują napisane w 0,39sec teksty typu "hwdp!", "nd crew" etc.
Jeżeli jesteś jednym z 'graficiarzy' APELUJĘ! Trochę kreatywności! Nie trzeba być po ASP by namalować cos ładnego!

To tyle jeżeli chodzi o trzy luźne punkty dnia dzisiejszego, czas na trzy punkty lekko polityczne.
Zacznę od kolejnego aktu w sztuce p.t. 'Madonna vs Madonna' Kuria warszawska potępiła pomysł mszy w intencji odwołania koncertu ponieważ nie można wykorzystywać mszy jako formy protestu! Amen! W szybkiej ripoście przewodniczący ProPolonii mówi, że to zmowa 'tronu z kościołem'(?!!) i pyta się, czemu pod okupacją msze protestacyjne o polskość mogły się odbywać. Tutaj jako szary obywatel pukam się w czoło i pytam co koncert ma wspólnego z niepodległością, bo przewodniczący PrincePolo jakąś koneksję znalazł. Ponoć nawet wysłał już w tej sprawie pismo do Watykanu, oj będzie się działo.
I tu nadarza się świetna okazja do przejścia na kolejny temat - Watykańska gazeta zrecenzowała pozytywnie najnowszy film o... Potterze... Tylko krowa nie zmienia poglądów, więc cieszę się, że kościół (a przynajmniej watykański, bo jak tam w Polsce to będzie wyglądać nie wiadomo) spojrzał na Pottera okiem XXI wieku a nie Inkwizycji. Szkoda tylko, że tak późno ;)
Tutaj, na koniec miało być coś o Fairtrade ale na to nie mam już sił (i pomysłów) więc zostawiam do jako coś na wzór zadania domowego dla czytających. Tylko dodam, że osobiście idea mimo słuszności mi się nie podoba.
FIN!

p.s.
Chce ktoś kupić Samsung Avila? ;)

poniedziałek, lipca 13

Kup pan telefon naczelnego wodza!


Dzisiaj trochę o serialach i kinie.
Są 2 bardzo podobne do siebie seriale (nie u nas, za oceanem tylko na razie lecą) - Mentalist i Lie to Me. Mają one ze sobą wiele wspólnego ale i jest ogromna różnica między nimi. Oba seriale są z typu "policyjnych" więc każdy odcinek to rozwiązywanie jakiejś sprawy, główny bohater wykorzystuje swoje tajemne umiejętności i demaskuje zaskakującego złoczyńcę na koniec odcinka.
Mentalist - na pierwszy ogień - główny bohater kiedyś udawał medium teraz rozwiązuję sprawy wyszukując różne elementy w stylu "wiedziałaś coś co wiedział tylko morderca", "facet lubi dużo masła, on jest mordercą!"
Drugi bohater, z Lie to Me, korzysta z trochę bardziej "cywilizowanych" metod - przy przesłuchiwaniu ludzi nie skupia się na tym co kto mówi ale na mikroekspresjach - krótkich, niekontrolowanych tików powiązanych z emocjami.
Porównując te dwa seriale zdecydowanie polecam obejrzeć Lie to Me, Mentalista może być, ale mimo wszystko, więcej tam czarów niż logiki. To właśnie podoba mi się w LtM, wszystko jest logicznie uzasadnione na końcu odcinka, niestety Mentalista wyciąga wnioski z kapelusza.
No i jest jeszcze jeden argument za LtM - Tim Roth - mój ulubiony aktor ;)

O serialach było, teraz troche o kinie - kinie amerykańskim - które w.g. mojej opini (utwierdzonej po raz n'ty przez ten artykuł) opiera się na remakach... O zgrozo, Matt Reeves, rezyser kiczowatego Cloverfield'a będzie miał okację wyreżyserować remake ponoć genialnego horrou skandynawskiego - Pozwól mi wejść - który ma ledwo ponad rok! W hamburgerlandii coś ostatnio jest mania na kiczowate filmy na podstawie komiksów albo na kiczowate remakowanie dobrych filmów - czekam, może kiedyś uda mi się obejrzeć amerykański remake filmu który jeszcze nie powstał ;)

a na zakończenie ciekawostka(?) - naczelna głowa partwi mocherowej w (chyba) najświętniejszym miejscu Polski urządziła małe Telezakupy Mango czego jako wielki antyKaczor i antyRyzykant nie mam już nawet sił komentować
Życzę wszystkim miłych dni spędzonych wRodzinnym gronie ;)
Heyah

p.s.
Myślę nad nowym "mottem" do bloga, bo stare przestało być aktualne, chwilowo wersja robocza, kto wie, może zostanie?

wtorek, lipca 7

Wpis w intencji ogólnodostępności

Cytat z (_!... no może inaczej...
Cytat z Konstytucji wyjęty:

Art. 53. 1. Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. [...]
6. Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.


Skąd ten cytat? Z powodu tego artykułu na gazeta.pl
Czy przypadkiem próba zablokowania koncertu Madonny dnia 15 sierpnia (święto Matki Bożej Zielnej) z powodu, że terminami pokrywa się z katolickim świętem nie jest łamaniem 53.6 pkt. konstytucji? Dlaczego niektóre osoby związane z polityką i sferą publiczną uważają, że mają prawo dyktować mi co mi wolno a czego nie wolno tego dnia robić? To, że w ich wierze ten dzień jest świętem nie powinno wpływać na moje poczynania. Nikt związany z koncertem nie zmusza innych do uczestniczenia w nim, wręcz przeciwnie, to polityczne kręgi katolików chcą zabronić uczestniczenia mi w tym koncercie!
Czy tak ma wyglądać bezstronność władzy w sprawach religijnych? Czy tak ma wyglądać polska jako kraj bezwyznaniowy gdzie mimo tego, politycy forsują święta katolickie jak leci?

Ale starczy tego, jedyne moje marzenie to móc kiedyś spytać jakiegoś katolickiego szalonego polityka na żywo, czemu szerząc na siłę wiarę łamie konstytucję. Porozmawiajmy o ogólnodostępności...

Od paru lat za oceanem działa serwis hulu.com - umożliwia on oglądanie wielu popularnych amerykańskich seriali i talk-shows za darmochę przez internet z tą uwagą, że legalnie oglądać mogą tylko obywatele USA (program odrzuca połączenia z innych adresów IP). Niedługo hulu.com wchodzi na rynek Wielkiej Brytanii (klik by poczytać) i pewnie nadal będzie zablokowany dla pozostałej części europy. Patrząc na hulu.com, patrząc na podział sklepu iTunes nasuwa mi się pytanie - gdzie ta ogólnodostępność internetu? Jak zmarł Jackson pierwsze co zrobiłem to wpadłem na stronę CNN i obejrzałem chwilę co tam nadaje stacja. Chciałem sprawdzić co o MJ mówią na TVN24, i nagle - niespodzianka - wideotransmisja tylko za opłatą... wróciłem na CNN... Czy o to chodzi w internecie? Medium które miało za zadanie umożliwiać nieograniczony dostęp do informacji, rozrywki etc? TVN jeszcze jakoś zrozumiem, chęć zysku, ale dlaczego takie coś jak Hulu które za darmo udostępnia materiały dzieli użytkowników internetu na lepszych i gorszych?
Cieszę się, że pomysł pakietowania internetu na strony lepsze i gorsze nie przeszedł przez parlament UE...

sobota, lipca 4

حي على الصلاة

(Hajja ala as-salah - śpieszcie na modlitwę)
Parę dni temu przeczytałem na gazeta.pl artykuł o jakiejś artystce (pozdrawiam, zbyt leniwy by szukać imienia) która postanowiła w ramach festiwalu przemienić jeden z kominów w Poznaniu na… minaret.
Osobiście? Pomysł świetny!
Ogólna reakcja ludności? Przewidywalna… niestety żyjemy w kraju, gdzie znaczna część społeczeństwa to zatwardziałe ciemnogrodne katole :/ Żal wielki mnie ogarniał gdy czytałem komentarze w stylu „koń trojański islamu” czy „zamach na polskość”… Czasy inkwizycji się skończyły! Ludzie! Koniec z jedyną słuszną wiarą, takie coś już nie istnieje! Świat jest zbyt wymieszany, trzeba być otwartym na to co nas otacza! Ale pal licho komentarze, w Internecie nie trudno o dzieciarnię szukającą rozgłosu ostrymi hasłami. To co mnie najbardziej dobiło to pseudo-intelektualny (jajc, użyłem tego trudnego słowa! Mam nadzieje, że w dobrym miejscu :O) filmik na YT niejakiej grupy krasnali z Poznania (przez małe „k”, prawo do nazywania Krasnali przez duże „K” mają tylko Wrocławskie Krasnale ;) składa się on z 2ch wymieszanych na zmianę motywów – ludzi zgromadzonych przed ów kominem z dywanikami i „modlącymi się” przy akompaniamencie muezina z motywem mowy rabina (prawdopodobnie czytanie Tory, nie wiem, nie znam się) kiedy to ów krasnale „kołyszą” się. Filmik ma mocny tytuł „Prayers” (Modlący się) ew. „Dzielnica Tolerancji/Tolerancja”. Wszystko ok., ale nie rozumiem o co tym ludziom chodziło tworząc to coś… zero w tym jakiegokolwiek przesłania, sedna, czysta (i moim zdaniem całkiem nie na miejscu) parodia z cudzej wiary… Z tego co słyszałem, miało to na celu wyśmiać pomysł minaretu a jedyne co wyśmiało to twórców (a raczej pokazało ich dziecinną stronę) Jeżeli ktoś jest za takimi filmikami (a było trochę komentarzy pozytywnych) to powinien darować sobie jakiekolwiek odzywanie się w tematach typu Madonna na krzyżu w trakcie koncertu czy krzyż z genitaliami… Bo niestety u nas jest taki motyw, że można się śmiać z każdej religii nie licząc naszej własnej…

W jednym, albo w 2ch zdaniach na zakończenie:
1) Więcej kurka dystansu do siebie!
2) Nikt wam nie każe akceptować innych wyznań czy poglądów ale do kurwy nędzy, tolerujcie je i zachowujcie się wobec nich fair!

p.s. Delektuję się właśnie morelą(?) i mając na myśli „delektuję” mam zachwycanie się odkrywaniem na nowo jej smaku i powolnym kąsaniem ostatniej stuki jaka mi została :(

wtorek, czerwca 30

Zehn

Na pooczątek kolejny cytat z mojego kapowniczka:

Nie chcę żyć w swoich dziełach, chcę żyć w swoim apartamencie.
- Woody Allen

Ten cytat w uwagi trochę na osób o których będę pisał.
Tak pobieżnie by nie być kolejną osobą która to się rozpisuje nad Michaelem - autopsje coraz bardziej skłaniają do wniosku, że Jackson (przypadkowo ?) przedawkował leki przeciwbólowe. Rok temu odszedł z podobnego powodu Heath Ledger, prawie 50 lat temu Marilyn Monroe (swoją drogą, nie widziałem żadnego jej filmu - będzie trzeba to zmienić) a w międzyczasie pewnie nie jedna znana osoba. Po tym co raz mniej dziwię się, że każda reklama leków kończy się "przeczytaj ulotkę bla bla bla"

Kolejną osobą do której odnosi się ten cytat jest Coco Chanel - a o niej wspominam ponieważ miałem okazję (trudno jej nie mieć, raczej postanowiłem) obejrzeć ostatnio w kinie film który jest jej biografią (a przynajmniej kawałkiem opowiadającym jej historię przed sławą) która jest nawet nawet filmem. Była tam pewna przewidywalna scena (swoją drogą, punkt dla tego kto znajdzie wspólny element filmu o Coco oraz o Edith Piaf, to, że to francuski to nie jest to o co mi chodzi ;P) ale ogólnie film jest całkiem udany, zapadająca trochę w pamięć rola zarówno Audrey Tautou jak i Benoît Poelvoorde . Film fajny i polecam (dla każdego kto ma zboczenie oglądania biografi jak ja xP)
No i to tyle na dzisiaj.

p.s.
Zastanawiam się nad zmianą zdjęcia na to o (klik) ale nie jestem pewny, jakieś opinie? :P

piątek, czerwca 26

Roi est mort, vive le Roi!


Trzy dni temu był dzień ojca (23 Czerwca) i tak patrząc na daty świąt u nas i w USLandach zauważyłem (przy drobnej pomocy wujka), że ci od hamburgerów mają całkiem kozacki system świąt. U nich dzień ojca zawsze wypada na trzecią niedzielę czerwca. Dzięki temu rodziny moga cudownie spędzić ten dzień wolny od pracy (how sweet) ale taki system ma swoje praktyczniejsze strony.
No bo ile można narzekać, że znów w tym roku 1 maj to piątek, więc z długiego weekendu nici bo raptem 3 dni wolne maks. Nie można by jakiegoś święta które nie jest strasznie związane z data ustawić np. na ostatni piątek kwietnia? (bo mimo wszystko dziwnie by było obchodzić rocznice konstytucji 3ego maja w jakiś inny dzień)
Na zakończenie, tak w ramach ciekawostki, dzień ojca nie ma nawet 100 lat! A w Polsce nawet 50ciu!!! o.O

p.s.
Ponieważ znów muszę przestawić swój głupi zegar biologiczny na wstawanie o 9 a nie o 19stej dzisiejszą noc spędziłem (a właściwie spędzam) na oglądaniu CNN oraz ogarnianiu moich wirtualnych włąsności.

p.p.s.
Nie wiem czemu, ale wieść o śmierci Michaela Jacksona jakoś dziwnie na mnie zadziałała. Nie jestem jego wielkim fanem, mam raptem jeden krążek (Thriller - a co by innego) z którego i tak lubię raptem 5-6 kawałków więc tym bardziej nie wiem why tak dziwnie sie czuję. Mimo wszystko, facet był królem popu i szkoda, że jego ostatnia seria koncertów nie wypali.


sobota, czerwca 13

Szajze Festung

Na wstępie, by nie było nie mam nic do mojego ulubionego zdjęcia, tytuł jest tylko lekkim nawiązaniem do bardzo fajnego filmiku z YouTube który polecam (jest o tam na dole wpisu).
Postanowiłem trochę z mniej logicznych powodów "zaistnieć" w internetowym półświatku, kto wie z jakim sukcesem (tia, pewnie marnym ale co tam, screw that ;)
Za czas jakiś pewnie zaopatrzę się w kamerkę internetową i przestane być biernym użyszkodnikiem YouTuba (oł jea) choć nie będzie za pewnie na początku za wiele moich filmików. Co tam będzie? Coś w stylu tego wpisu niżej - czyli ogólne komentarze co do otaczających nas(?) mnie(??) spraw. Nie wiem tylko jeszcze czy po polskiemu czy po angielskiemu, niby chciał bym by nie był to kolejny filmik z cudownymi komentarzami typu "INGLISZ PLXXX!!!" ale z drugiej strony mój inglisz is not perfekt ale o to będę się martwił kiedy indziej.
Pewnie przyjdzire mi pozakładać (ew. poodświeżać) profile na portalach typu MySpace. Jak na razie założyłem profil na bardzo fajnym moim zdaniem portalu Twitter. Idea Twittera jest prosta - zamieszcza się tam krótkie "niusy" co aktualnie się robi, coś co ma być odpowiedzią na klasyczne pytanie "ej... co robisz?". Po lewej stronie wstawiłem kolumienkę z 5 czy tam 7 ostatnimi moimi wpisami na Twitterze.
Mam w planach również ujednolicenie Bloggera i DeviantArta do jednego stylu (Twitter już pod ten styl zrobiony ;P) Tak więc niedługo parę zmian wizualnych tutaj będzie.

To tyle w ramach takiego o paplania, a w skrócie jeżeli chodzi o mnie - sufit w połowie pomalowany, kasa na pokerroomach ładnie leci, wygrałem już raem 14zł z czego 10 przegrałem na wpisowe do turniejów a 4 odłożyłem na bok. mam również nowy materac, w końcu się wyśpię!!! oraz plakat na ścianie, niedługo będzie zdjęcie bo moim zdaniem jest to bardzo kozacki plakat.
Pozdrawiam


wtorek, czerwca 9

Fail

24% w skali kraju!!! 24% frekwencji na wyborach (Wrocław miał 22%... -.-") Nosz krew człowieka zalewa jak patrzy na takie liczby. 3/4 ludzi ma w dupie to kto będzie nas reprezentował w Unii... A potem trafiają się takie genialne kwiatki pokroju pseudo-profesora G. który głosi teorie, że człowiek żył za pan brat ze smokiem wawelskim... -.-"
Nie wiem jak innych, ale mnie po prostu żal ogarnia jak widzę jak ochoczo ludzie korzystają z przywilejów o które walczyli 20 lat temu... porażka na całej linii...

p.s. A tylko dodam, że 3 dni wcześniej tak pięknie każdy świętował 20 lecie upadku komuny :/

czwartek, maja 28

From Texas, With Love

No i stało się...
zaraziłem się już totalnie pokerem turniejowym. Odrobina hazardu nikomu nie zaszkodziła ;) choć jak na razie jestem lekko poniżej kreski ale nie są to żadne bajeczne sumy, więcej wydaję na piwo w ciągu tygodnia, więc nie jest źle ;P
No i apropo piwa - czasem się ono człowiekowi nudzi i większą frajdę sprawia spędzenie 6 godzin nad kartami tasując żeton, a może i na odwrót, niż 6 godzin spędzonych przy piwie i gapieniu się w klubową ścianę.
A co wywołało ten wielki przypływ miłości do Texas Hold'ema? Znajomy i jego turniej juwenaliowy. Na 90 osób zająłem zaszczytne 43 miejsce - nagradzane były dopiero od 27 a moją chcianą nagrodę otrzymywało się od 7mego :/ ale kto wie, może będzie lepiej następnym razem.
Dzisiaj z rana też zagrałem w turnieju, ale już przez neta, wstęp darmowy, prawie 2000 graczy, pula nagród 100€ i nagradzane pierwsze 260 miejsc (co prawda od 260 do 160 płacą aż 0,15€ ;P).
Moje miejsce? 790... trochę do tych 0,15€ zabrakło ale po prostu miałem pecha. Bo mając JJ na ręce żadna z pięciu kart na stole nie chciała okazać się być kolejnym dupkiem :/
Ale to chyba jest ten element hazardu w tej grze ;)
Najbliższa relacja, w piętek wieczór.




EDIT: Relacja na żywo z Wrocławia:
Trzy pewne zagrania All-in w pierwszych rękach zapewniły mi ~15'000 żetonów (start z 2000) których spokojne wydawanie głównie na blindy doprowadziło do mnie do finałowej rundy i wygrania 0,25€... jestem milionerem...

wtorek, maja 12

Wolfi czyli Z-Men IV

No i jest, kolejna część X-Menów w kinach... no może "no niestety jest"...
Czemu niestety? Bo to film akcji z tragicznymi efektami specjalnymi. Tak, wiem, narzekam na to przy każdej możliwej okazji, ale film akcji z efektami rodem z painta to jak.... jak... e.... Władca Pierścieni bez pierścieni? A szkoda, bo wiele od tego filmu oczekiwałem, liczyłem na coś bardzo dobrego a jest jedynie średniawo. Aktorzy odwalili swoją robotę nieźle, Hugh Jackman, Liev Shreiber i Tailor Kitsch pokazali co potrafią (a mlody Tailor pokazał, że ma potencjał). Historia opisana w filmie jest w miarę cacy, po za tym, że w paru momętach jest przewidywalna (ale to może być też efekt tworzenia filmu który fabularnie umieszczony jest przed całą poprzednią fabułą z trylogii). Ale film akcji to nie tylko fabuła i aktorzy, to właśnie efekty, a przez te moge dać Wolfiemu maks 6/10...



Dodatkowo kolejny wyścig F1 za nami... Tym razem Hiszpania i po za pierwszą fajną kraksą było cholernie nuuuuuuuudno... Po prostu porażka... cały ten sezon to jakaś jedna wielka porażka i cyrk na kółkach (czterech, typu slick)...

poniedziałek, maja 11

SS - S jak Sierpień(Solidarność) S jak Spier...jcie

Ostatnio dużo się dzieje w naszej kochanej polityce - trudno się dziwić - wybory się zbliżają, maskaradę czas zacząć... No i jeszcze na dodatek Sierpień świruje... wstydzę się za to bardzo ale to bardzo, bądź co bądź urodziłem się w sierpniu i chciał bym, by ten miesiąc jakiś tam poziom trzymał a nie miasta dewastował... Bo nie ma to jak sobie trochę protestować... -.-" banda skończonych kretynów...

w sam raz tutaj pasuje cytat (z mojego kapowniczka cytatowego) made by Napoleon B.

W polityce głupota nie stanowi przeszkody

tak więc, stoczniowcy, górnicy, hutnicy i kogo tam jeszcze bozia naniesie, łączcie się w swej głupocie, macie ogromne szanse w polityce...

środa, maja 6

On the TOP

Udało mi się! W końcu po dość długim okresie udało mi się wybrać na Ślężę i po wspinać po górach... pseudo górach?... pagórkach?... wzniesieniach takich tyci tyci?... nie ważne, rozmiar się nie liczy ;P
Ważne jest to, że jestem z siebie zadowolony i z spędzonego weekendu majowego. Teraz powrót do szarej rzeczywistości która jeszcze jest taka dziwna. Trzeba porozkminiac parę spraw odnośnie mojej edukacji i będzie cacy ;]

wtorek, kwietnia 28

2B \/ ~2B

Dylemat: zacząć modlić się o cud czy zostać ninja do września?
Oto jest właśnie przedsesyjne pytanie...

p.s: From Wroclaw With Love zapraszam :>

środa, kwietnia 15

Love me tender, love me sweet

Ahh, dzisiaj tylko cytat, bo komentować mi się nie chce (i jakoś nie uważam, że potrzeba) a wpisu świątecznego nie było na przekór innym (a tak na serio, to z lenistwa :D)

Miłość nie wyraża się w pragnieniu uprawiania seksu, lecz pragnieniu wspólnego snu
Milan Kundera

poniedziałek, kwietnia 6

City on fire

Uff... na szczęście tydzień się skończył, a był to straszny tydzień, a przynajmniej jego druga połowa.
Środa - początek złych zdarzeń - zaspałem na e-test z algebry... lipa
Czwartek - wracam uradowany do domu po pięknym dniu na politechnice. Czuć wiosnę! Kanarki na ulicach, jedną parę nawet spotkałem, mój portfel jest lżejszy o 100zł...
Piątek - najgorszy dzień - wracam z uczelni o 10:00, ustawiam budzik na 15stą, idę spać... Budzę się w chmurze dymu... zerowa widoczność w mieszkaniu. Przyczyna? Nieszczelna instalacja kominowa...
Na szczęście wszystko się skończyło pomyślnie, po za tym, że tak co dzień odkrywamy z bratem nową szczelinę w kominie i musimy załatać - nie ma lepszego bajeru niż dym uciekający z przełącznika światła :D

czwartek, kwietnia 2

Nine o'Clock

Aww, mam głupiego przedprezentacyjnego stressa... Zawsze jak czeka mnie prezentacja która będzie oceniona to od razu zakładam, że będzie kicha :< oby dotrwać do 9:00, wtedy będzie już po wszystkim, oby dotrwać... Arghhhh...

EDIT: łojej! było lepiej niż myślałem (jak zawsze), ponoć najlepsza prezentacja z grupy :O poczekamy na ocenę i zobaczymy :)

p.s.
Wróciła wiosna, kanarki latają po mieście, jeden nawet wręczył mi fajną karteczkę z napisem "Kara: 101,20zł" ahh... wiosna :)

środa, kwietnia 1

Yeah! Maxx!

Jupikajej młodafoka! Otrzymałem maksa z pierwszego z pięciu testów z Algebry!
I'm so happy!




No dobra, to był primaaprilisowy żart... zasiedziałem się robiąc durną prezentację z Systemów Operacyjnych i nie zdążyłem na test... nosz psia jego mać, trzeba będzie coś wyczarować w tej kwestii :/

wtorek, marca 31

Who the fuck is Jackie Brown?!!

a dokładniej, Who the fuck is Brown GP?!! Jak często bywa, gdy jest przerwa i ja się wyłączam, tak więc w przerwie sezonowej Formuły 1 nie do końca słuchałem niusów jakie tam się pojawiają i o ile dotarła do mnie szemrana wiadomość, że uber-wyjebiaszcze dyfuzory chaosu strasznie podkręcają wyniki teamu Hondy nie wiedziałem, że ten się rozwiązał i przewiązał w nowej formie. Jakim więc ogromnym zaskoczeniem oberwałem w niedzielny poranek, gdy na czołówce stawki widziałem 2 białe (swoją drogą, całkiem ładne) polidy Brown GP!
"Debiutancki" team zajmuje dwa pierwsze miejsca! Sezon 2009/10 zaczęty wielki z hukiem! Dla Roberta ten "wielki huk" raczej przyjemnym nie był, ale podoba mi się przynajmniej tyle, że Kamikaze przeprosił na mikrofonie za to co odwalił, a zrobił niezły bałagan (na torze) - wyeliminował Przennajświętrzego Jedynego Robcia!
Ale co zrobić, shit hapens, too offen, oby w ten weekend poszło 'nam' lepiej.

wtorek, marca 17

Estrada


W rok (a dokładniej to 13 miesięcy) po ostatniej wizycie w bydgoskiej Estradzie znów przyszło mi wylądować tam na Strachach. Jak zawsze byłem zadowolony ale nie wytrwałem do końca bo organizm odmówił posłuszeństwa z powodu znacznego wycieczenia a miał ku temu powód - jedna niedospana noc i jedna nieprzespana, cały tydzień na kawie i enerdżydrinkach, czyli - studia.
Ale wizytę uważam za cholernie udaną i "przydatną" (w ramach oderwania się od studenckiego życia), no i miałem okazję spotkać się znów z rodziną (bliższa i dalszą).
Bydgoszcz fajne miasto, jak znów tam się pojawię, to już z aparatem i potrzaskam trochę zdjęć (oj, jak mi tego brakowało przez ostatni czas).
A teraz czas znów męczyć się z politechniką :(

piątek, marca 13

Emo

Dawno nie zaglądałem na jeden z moich ulubionych webkomiksów i o dziwno (przed)ostatni pasek tak trochę "do mnie trafia". (Klik)
Coś za cholerę nie mam na nic ochoty. Politechnika mnie przeraża a raczej to, że z 2ch przedmiotów (choć na upartego z 1ego) gówno umiem... no po prostu nic, zero, null... jestem już 3(!!!) ćwiczenia w plecy i będzie to po prostu hardcore... cud gdy zaliczę... albo jakaś spora łapówka. Źle się czuję, nie mam nastroju i ogólnie przydał by się jakiś element motywujący którego BRAK...
omatkobosko! tragedia :/

czwartek, marca 5

I'm Australian, who's plaing an Australian in a movie called... Australia

Kolejna gala Oscarowa za nami. Tą znów udało mi się obejrzeć w internecie i jestem z tego bardzo zadowolony, ponieważ od razu odkryłem stronę, gdzie mogę zawsze oglądać kanał abc (a w raz z nim najnowsze odcinki desperatek o tostów-lostów choć w engliszu).
Po za dużą liczbą nagród dla Slumdoga nic mnie nie zaskoczyło. Oscar dla Heatcha był pewniakiem już rok temu.Parę statuetek dla Ciekawego przypadku można było przewidzieć choć by po rozmachu produkcji a kreacja Merryl Streep była tragiczna (in my humble opinion).
Jak zawsze jedyną rzeczą jakiej żałowałem było to, że mnie tam nie ma ;) ale to jest normalka u mnie.
Kliknij by obejrzeć otwarcie gali

środa, lutego 11

Celebrites

Taka pozytywna wiadomość dnia (a raczej tygodnia) ubiegłego - dostałem 3 z koła z aanalizy więc jestem szczęśliwym studentem II semestru na PWr :) ale za to pisze poprawkę z algebry której na szczęście zaliczyć już nie muszę (ale chcę). Ale...
... za cholerę nie chce mi się chodzic po wpisy do indeksu... Chyba wszystko biorę na ostatnią chwilę skoro i tak mam pisać poprawkę to się nie śpieszy. Ale powoli zbliżają się terminy ostatecznych wpisów a było by nie cacy udupić I semestr bo nie uzupełniłem książeczki na autografy :x

piątek, stycznia 30

Wiarą w egzamin

Połowa października, studia ledwo się zaczęły. Bóg postanowił zlecić dość ważną misję aniołowi.
- Aniele, zejdź na ziemię, odwiedź parę uczelni i akademików i powiedz mi co tam się dzieje. - jak Bóg prosił tak anioł zrobił i wrócił po chwili z raportem.
- Boże, tragedia! Medyczna chleje, ekonomik chleje, uniwerek chleje, polibuda też chleje!
W połowie grudnia Bóg wzywa anioła.
- Aniele, za miesiąc sesja, sprawdź co tam u naszych studentów. - Jak Bóg chciał tak anioł uczynił i po powrocie przedstawił sytuację.
- Boże, tragedia! Co prawda, medyczna uczy się, ale ekonomik chleje, uniwerek chleje, polibuda chleje!
- Tak więc powiedz mi co tam się dzieje na dzień przed sesją.
- Panie! Cud! Medyczna zakuwa, ekonomik zakuwa, uniwerek zakuwa, ale polibuda nadal chleje.
- Dobrze, nie jest źle. - następnego dnia Bóg znów wzywa anioła - Aniele, zaraz egzaminy, sprawdź co tam u naszych studentów.
- Medyczna zakuwa, ekonomik zakuwa, uniwerek zakuwa, polibuda - modli się.
- I widzisz! Oni zostaną wysłuchani aniele!

tak więc... modlę się :x

poniedziałek, stycznia 26

Pismo Swięte wydanie 2.0

Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę,
bo Ja jestem największym skurwielem w tej dolinie
-- sgt. Sykes - "Jarhead"

Oto cytat który w tym tygodniu jest moim mottem. Pod tajemniczą "ciemną doliną" kryje się (notabene, ciemny budynek) PWr i cały tydzień zawalony egzaminami.
Pon - Grafika ćw (zaliczone na 3.0)
Wt - Grafa wykład
Śr - TI ćwiczenia
Czw - Infa wykład, analiza
Pt - Algebra, TI wykład
Będzie wielki fun :P

czwartek, stycznia 22

Gastrofaza

Everytime is a good time for pie
Q. Tarantino - Pulp Fiction
Ot na przykład teraz mam ochotę na jakieś ciacho ;P

poniedziałek, stycznia 19

I have the POWER!

Po wypiciu tajemniczego enerdżydrinka mój organizm zaopatrzył się w:
440% Niacyny
333% Kwasu pantotenowego
200% Vit B12
1000%(!) Vit B6
(dziennego spożycia)
Tak więc jestem chodzącą bombą witaminową... do najbliższej wizyty w kiblu oczywiście.

środa, stycznia 14

"fak ju" - A.C.

Coś ostatnio mnie na mieście i ogólnie rozbraja. Wszędobylska "amerykanizacja" języka, znaczy się, anglizacja(?) No bo kiedy to ja ostatnio widziałem, by jakiś sklep urządzał wyprzedaż? Teraz same SALE są i nic więcej. Ale to nie tylko o to chodzi, no bo na przykład w rozmowach, coraz częściej "Hi/Hello", czasami nawet znajomi się mnie czepiają, że moje "Witaj" jest takie strasznie oficjalne -.-"
No i te wszystkie fuki, no bo gdzie się podziało wypierd...j czy pierd... się? Jest tylko fuk ju/of. No a ja bym się lepiej czuł, gdybym miał wypierd...ać niż się fuk offować...
Post w ramach odcinka Californication pt. "LOL"

poniedziałek, stycznia 12

Bo histeria kołem się toczy

No i już mamy rok 2009. Tylko trzy lata nam zostały do armagedonu, znaczy się, mistrzostw w FIFĘ.
Klasycznie mój rok zaczął się lekkim bólem głowy. Ponoć jaki pierwszy dzień, taki cały rok, więc BROŃ BOŻE BY TO POWIEDZENIE BYŁO PRAWDĄ inaczej... i'm screwd...
Szczęśliwie, powrót do domu z gór nastąpił w piątek więc miałem całe dwa dni by dotrzeć do rzeczywistości i ogarnąć zbliżającą się politechnikę.
A tam to dopiero się dzieje, najpiękniejszy okres wręcz! Wszyscy wychillowani mają same pozytywne myśli o zbliżającej się sesji. Ja już z niecierpliwością (ale bez strachu) wyczekuję pierwszego wpisu do indexu którym będzie zaliczenie ćwiczeń z programowania - już w ten piątek - tak więc...
czas się wziąć za naukę.