poniedziałek, kwietnia 6

City on fire

Uff... na szczęście tydzień się skończył, a był to straszny tydzień, a przynajmniej jego druga połowa.
Środa - początek złych zdarzeń - zaspałem na e-test z algebry... lipa
Czwartek - wracam uradowany do domu po pięknym dniu na politechnice. Czuć wiosnę! Kanarki na ulicach, jedną parę nawet spotkałem, mój portfel jest lżejszy o 100zł...
Piątek - najgorszy dzień - wracam z uczelni o 10:00, ustawiam budzik na 15stą, idę spać... Budzę się w chmurze dymu... zerowa widoczność w mieszkaniu. Przyczyna? Nieszczelna instalacja kominowa...
Na szczęście wszystko się skończyło pomyślnie, po za tym, że tak co dzień odkrywamy z bratem nową szczelinę w kominie i musimy załatać - nie ma lepszego bajeru niż dym uciekający z przełącznika światła :D

Brak komentarzy: