wtorek, marca 4

It's priest. Have a little priest.

Pierwsze próbne maturki już za mną… oczywiście pierwszy był polski, tematy wyciekły na dzień przed „egzaminem” ale to nie wiele dało. Pisaliśmy pod okiem naszej wychowawczyni-polonistki która przez pół egzaminu cedziła swoje komentarze za które zebrała parę „zamknij się ty stara jędzo”; oczywiście w ciut przyzwoitszej wersji, niestety. Dzisiejszy arkusz na pewno był trudniejszy od tego, co jesienią zaserwował nam Operon, tematy zaś były dla mnie totalnym hardcorem i szedłem na żywioł pisząc o cierpiących matkach na podstawie Dziadów bez przeczytanych Dziadów… A drastycznie odbiegając od tematu:

Ponoć Depp nie umie śpiewać… no coś w tym jest… Jakiś czas temu spędziłem przyjemne półtorej godziny w kinie oglądając, o dziwo, musical – Sweeney Todd – mojego ulubionego reżysera obok Quentina, mianowicie Tima Burtona. To, że dziwnym trafem był tam mój i Tima ulubiony aktor – Johny Depp to mniej ważny zbieg okoliczności.
Czym jest Todd? Kinową adaptacją Brodwayowskiego musicalu pod tym samym tytułem (a dokładniej oba dzieła noszą tytuł Sweeney Todd – Demoniczny golibroda(sic!) z Fleet Street) w wykonaniu reżysera lubującego się w ekscentrycznych, gotycko mrocznych sceneriach. W te klimaty idealnie wpasowała się trójka moich ulubionych aktorów – Johny Depp w tytułowej roli z interesującym białym pasemkiem, stworzył rolę lekko schizofreniczną, ale takie kreacje własnie w jego wydaniu kocham, takie ekscentryczne. W te same klimaty wpasowała się Helena Bonham Carter która genialnie zagrała nie do końca normalną kucharkę. (swoją drogą, za jakiś czas pojawią się pewnie zdjęcia na blogu owych pasztecików ale z bardziej naturalnym nadzieniem) Film Burtona dostał Oscara za najlepszą scenografię, nominowany był również w najlepszych kostiumach i tu wielka szkoda, że tej statuetki nie dostał ponieważ w pełni na to zasługuje. Całość zwieńcza, jak na musical przystało, jedna z lepszych opraw muzycznych. Soundtrack z filmu już prawie dwa tygodnie bez przerwy przewija się na mojej playliście i na pewno zagości w niej na dłużej, a kto wie, może niektóre kawałki jak fragmenty A Littre Priest; No Place Like London czy My Friends zagoszczą w utworach które mam zamiar nauczyć się grać na gitarze.
Suma summarum, wszystkim polecam odwiedzić w kinie Sweeney Todd’a.


Brak komentarzy: