niedziela, marca 16

Klasycznie

No i pierwsze GP w tym roku mamy już za sobą. Na 1oo% rajd Australii był interesującym otwarciem sezonu. Brak kontroli trakcji - coś co zrzuciło większą odpowiedzialność na kierowców nie na technikę i skutki tego chyba widać było wyraźnie. TYLKO 7 bolidów dojechało na metę! 2/3 kierowców odpadło! Dla mnie jest to porażający wynik ale jako fan kolizji jest to przerażanie pozytywne.
Robert wystartował pieknie, drugie miejsce utrzymał aż do pierwszego PITa na który zjechał jako pierwszy. Zaraz po picie pojawił się na tracie Safte Car i w tym czasie z niewiadomych mi i moim znajomym przyczyn team postanowił wessać Roberta do PITu, wymienić kółka (znów) i dotankować... po ~10 okrążeniach... Sensu na razie w tym nie widziałem i żaden ważny powód jeszcze do mnie nie dotarł, za to Robert spadł z 4 na 8 miejsce, potem przed kraksę kogoś wyżej wylądował na 7 by na 10 kółek przed metą oberwać w dupę bolidem japończyka i zakończyć rajd przez usterkę beemki...
Potencjał i szanse na top5 albo i nawet na podium był ale został przez "genialną" taktykę teamu Sauber po prostu - spierdolony...
Kolejne Grand Prix za tydzień, zobaczymy czy mamy do czynienia z jednorazową wpadką współplemieńców czy znów zaczyna rodzić się "spisen na korzyść Nicka" ;)


Brak komentarzy: