poniedziałek, stycznia 28

Screen Magic

Ale mam zajefajny humorek, jutro odwołana połowa lekcji :) w tym polski, lepiej być nie mogło :)
W łikend zasiedziałem się na bilardzie przez co nadwyrężyłem lekko budżet, ale doszedłem do wniosku, że przeżył bym całkowity brak komputera pod warunkiem, że ktoś zafunduje mi stół bilardowy ;] (miejsce mam, jacyś chętni? :>)
Weekend spędziłem również w kinie, nie mogłem sobie odpuścić, jako fan kina gangsterskiego, nominowanego do Oscarów (Najlepsza aktorka 2go planowa; scenografia [sic!]) American Gangster. Jak często bywa przy filmach gangsterskich American (na forum filmweb.pl) został porównany do, imo króla gatunku, Ojca Chrzestnego. Dla mnie takie porównywanie jest lekko śmieszne ponieważ American posiada domieszkę kina akcji przez co nie powinno się go grupować razem z Ojcem. Jak na filmweb.pl napisałem, dla mnie jest jeden król – Don Vito, ale cała plejada w składzie Chłopaki z ferajny, Scarface czy właśnie American Gangster znajdują się w równiutkiej linii milimetr za Ojcem. Szkoda, że film został pominięty w tych bardziej prestiżowych nominacjach do Oscarów, nie wahał bym się nominować Denzela Washingtona za najlepszego aktora bo to co pokazał w tym filmie zasługuje na wyróżnienie. Crowe, choć nie należy do grona moich ukochanych aktorów właśnie dzięki Amerykańskiemu Gangsterowi załatwił sobie tam miejsce. Jeżeli chodzi zaś o samą opowiadaną historię, również warta nominacji. Przesłanie podobne, choć odmienne od wcześniej omawianego Scarface. „Trzeba wiedzieć kiedy się wycofać”. Jak widać na kinie gangsterskim można wyciągnąć jakieś wiadomości, nie koniecznie związane z tym jak handlować koką ;) Całej historii pikanterii i ciekawości dodaje dość ciekawe i fajne zdanie na wstępie (notabene, jedno z moich ulubionych ;) – Historia oparta na faktach. Sam zaś z niecierpliwością czekam na kolejny film Ridleya Scotta.

Brak komentarzy: