piątek, października 24

łi łisz ju a merry x-mas!

Ledwo ponad miesiąc temu doszedłem do wniosku, że nastała Wieszokowa jesień, a dziś już wiele w tej kwestii się zmieniło. Wstaję sobie porządnie z rana o 6:00, przygotowuję się do wyjścia na uczelnię, ubieram jesienno-zimową kurtkę w pięknym kolorze beżu i ruszam na miasto. Ciemno jak nie powiem gdzie, zimno jak cholera wie a ja trałuje tym tramwajem do centrum. Ścinam kawałek drogi przez park i mym oczom ukazuje się na trawie... szron... aż zacisniłem szalik i zciągnąłem kaptur niczym Kenny. Nie ma bata, nastała Wieszokowa zima. Najgorsze jest jednak to, że ten fakt nie zmieni się aż do okolic marca-kwietnia! Sześć miesięcy zimy!

Z innej beczki, muszę zrobić paru znajomym kurs przemieszczania się po mieście nocą. Tak poprowadzić ich za rączkę bo mnie nerwica bierze gdy słyszłe po raz n-ty, że oj nie idę bo ja z tamtąd nie mam nocnych... Jak by ktoś zabronił sie przesiadać czy wracać na piechotę. Nie raz się wracało ze znajomymi (tymi normalnymi, miastowymi :D) z centrum na obrzerza miasta i jakoś nikt nie narzekał.

P.S.
Miałem czekać z niecierpliwością na dzień kiedy mojemu blogowi stuknie roczek i lipa, przegapiłem :/ Tak więc w dniu dzisiejszym, Sztuka Wojny ma już cały roczek (i 17 dni). Zaczynało się od życia małolata świeżo po dowodzie, potem był małolat świeżo po maturze, no i wyczekujący na indeks, by po roku opiekania wyszedł świeżo upieczony student! :D

Brak komentarzy: