czwartek, lutego 21

Natural Born Drinker

Bilardzik - to co kocham, żywiec - to co lubię, filipińskie cygarka - to co mi smakuje ;] Czyli tak w skrócie wyglądał mój ostatni wieczór. Jestem cholernie zadowolony, tym bardziej, że po tym dorwałem się do Urodzonych morderców. Jak ten film ryje beret! Po za hektolitrami krwi i nawałem przemocy mamy genialną grę aktorską każdej głównej postaci. To co odwalił Lee Jones, boże! Jeszcze te teksty! Zero zbednego dialogu! Nawet nie chce wiedzieć, jak ten film wyglądał by gdyby po za scenariuszem Quentin zabrał się za reżyserkę...


1 komentarz:

Rabarbar pisze...

mmm żywiec ;D