sobota, lipca 24

Samotny Student

22 lipca - 1 sierpnia 2010 - oto okres trwania jednego z moich ulubionych festiwali

Era Nowe Horyzonty

10 - jubileuszowa edycja, ale jak sam pan Gutek mówił, bez zbędnych dodatkowych ceremonii

Przez remont i tym podobne moje plany zeszłoroczne, by tym razem zakupić w końcu karnet znów skończyły się takim samym rezultatem co zwykle. Ale nie wiem czy to zła opcja.

Festiwal rozpoczął się dla mnie trochę nieprzychylnie. Ponieważ nie wczytałem się znacząco w ramówkę, przegapiłem Kinematograf Bagińskiego, który niestety wyświetlany był tylko raz a jest to animacja którą chciałem bardzo chętnie obejrzeć na dużym ekranie.

Na szczęście, w gronie znajomych, udało mi się zrealizować plan obejrzenia minimum jednego filmu. Pojawiliśmy się więc na inauguracyjnym pokazie plenerowym na rynku, prezentowany film - Samotny Mężczyzna.

Film na pierwszy rzut oka może wyglądać dość kontrowersyjnie. Oto mamy za głównego bohatera Georga, wykładowcę angielskiego w stanach, który ma już swoje lata na karku, spędzamy z nim w trakcie seansu jeden dzień. Dzień ten, jak to z reguły bywa w takich przypadkach, okazuje się być prawdopodobnie najważniejszym dniem w jego życiu. George ma jeden problem, nie może się pogodzić z przeszłością, z faktem, że parę miesięcy wcześniej zginął jego życiowy partner, z którym spędził szesnaście lat.


Ostatni poważny film gdzie głównym bohaterem jest osoba homoseksualna był to, jeśli pamięć mnie nie myli, Tajemnica Brokeback Mountain z Heathem Ledgerem. Zaskakuje mnie trochę fakt, że tym razem obyło się bez jakiegoś medialnego szumu. Cztery lata temu Tajemnica wywołała lekką falę oburzenia, tym razem obyło się bez tego choć nie wiem czy to fakt dojrzałości środowiska, czy fanatycy są po prostu zbyt zajęci krzyżem. Ale wróćmy z torów parapolitycznych do filmu.

Główną rolę, Georga Falconela zagrał Colin Firth (m.in. Mamma Mia!, Zakochany Szekspir, Angielski Pacjent). Wykreowana przez niego postać była genialna. Jest to jedna z ciekawszych postaci jakie miałem okazję oglądać w tym roku. Oczywiście film miał światową premierę jeszcze w roku 2009, Firth załapał się na nominację do Oscarów za główną rolę męską, ale przegrał w Jeffem Bridgisem (czy zasłużenie, nie wiem, nie widziałem Szalonego Serca) Po za postacią pierwszoplanową na uwagę zasługują dwie role drugoplanowe. Juliane Moore I (m.in. Godziny) jako Charlote była genialna. Choć jej rola była zdecydowanie epizodyczna, definitywnie zapada w pamięć. Zresztą za kreację kobiety nieszczęśliwie zakochanej w geju dostała nominację do Złotych Globów. Na uwagę widza zasługuje jeszcze Nicolas Hoult który zagrał Kennego Pottera - młodego ucznia profesora Falconela. Nicolas kolejny raz zapunktował u mnie jako aktor, za pierwszym razem miał okazję w brytyjskim serialu Skins (który gorąco polecam)

Jak na portalu filmweb ktoś napisał (+/-): Po raz kolejny przyszedł ktoś z po za przemysłu filmowego i przypomniał im jak się powinno filmy kręcić. Tym kimś jest Tom Ford zaś Samotny Mężczyzna jest jego zdecydowanie udanym debiutem filmowym. Ford jest znany ze swojej śmiałości przy kreowaniu marek w świecie reklamowym, wiele kampanii spod jego ręki było szeroko krytykowanych m.in za obsceniczność. Facet jak dotąd zajmował się kreowaniem mody, to on uratował w 1995-96 roku Gucciego od bankructwa, a później wzmocnił markę YSL. Nie wiem w jakim dużym stopniu fakt ten miał wpływ na realizację filmu, ale widać w ujęciach, oświetleniu i przede wszystkim kolorach artystyczną rękę. Samotny Mężczyzna nie jest dobrym filmem tylko pod względem fabularnym ale jest również dobrym, o ile nie wspaniałym filmem pod względem wykonania. Przeciągane ujęcia oraz zabawa nasyceniem kolorów w połączeniu z muzyką spod ręki naszego rodaka - Abla Korzeniowskiego (nominacja do Złotych Globów za muzykę) - pięknie oddaje emocje towarzyszące bohaterowi.

Jeśli ktoś będzie miał okazję obejrzeć Samotnego Mężczyznę, zdecydowanie polecam. Jest to kolejny kawałek dobrego kina, rodem z Hollywoodu, ale bez tej Transformersowej głupoty. Jednak za oceanem potrafią jeszcze robić filmy ambitne.

1 komentarz:

Ruda Zołza pisze...

Uwielbiam ten film. Idealna muzyka, obraz i aktorzy... Chyba dzisiaj obejrzę go po raz kolejny :)