niedziela, kwietnia 25

To jest tylko kwestia czasu

Kwiecień był dość owocnym miesiącem dla mnie, jeżeli chodzi o moje wizyty w kinie. W ciągu czterech (i pół) tygodnia obejrzałem aż cztery filmy co daje średnią jednego filmu na tydzień a pierwszy tydzień maja nie zapowiada, bym miał z tej średniej zrezygnować. Problemem pozostaje więc tylko moje leniwe podejście do życia, problemy natury moralnej i w ogóle zbliżająca się apokalipsa. But first come first.

Agora – tym filmem rozpocząłem mój filmowy maraton. Film nie jest jakimś wielkim hollywoodzkim hitem więc nie zdziwiłem się tym, że znalezienie kina gdzie Agorę jeszcze grają zajęło mi sporo czasu (a było to ledwo dwa tygodnie po premierze). No niestety, w kinach króluje tylko to co może dać dużą kasę, albo jest zza oceanu tak więc chwilę mi zabrało szukanie kina gdzie jeszcze grają ten hiszpański film. Film autorstwa Alejandro Amenábara (odpowiedzialny m.in. za Inni)

Agora jest bardzo udanym widowiskiem historycznym. Miejsce akcji - ogarnięta kłótniami na tle religijnym Aleksandria. W samym centrum tych kłótni znajduje się Hypatia (Rachel Weisz) Kobieta która przekłada chęć zdobywania wiedzy ponad wiarę i rodzinę.
Film przemyca w pewnym sensie subiektywną ocenę autora jeżeli chodzi o chrześcijaństwo. Każdą z trzech religii jakie przewijają się w fabule (chrześcijaństwo, judaizm, religia starożytnego Egiptu) obarcza piętnem fanatyzmu. Jedynie bóstwo Hypatii, którym jest filozofia, okazuje się być zdroworozsądkowe, lecz nie ma ona szans w starciu z otaczającym ją fanatyzmem.
Głównym trzonem filmu jest historia Aleksandryjskiej filozofki lecz na szczęście nie robi się z tego nudny film historyczny lecz wciągające widowisko, choć nie jest ono aż tak epiczne jak Troja.

Po za bardzo ciekawą fabułą film ma swoje plusy w wykonaniu technicznym. Tym co rzuca się w oczy to piękna scenografia, połączona z przyzwoitymi zdjęciami daje nam Aleksandrię która chętnie bym odwiedził, widać, że jest to miasto nauki a nie wojska. Towarzysząca nam przez cały czas muzyka spełnia swoją najważniejsza rolę - buduje tło i napięcie w scenach lecz nie jest na tyle oszałamiająca by nucić ją po wyjściu z kina.
Aktorstwu w szerokiej perspektywie nie można nic zarzucić, Rachel Weisz jako Hypatia, Ashraf Barhom jako fanatyczny Ammonius, Sami Samir jako Cyryl, wszyscy pokazali się z najlepszej strony. Jedynie Davus (Max Minghella) był dla mnie irytujący w drugiej połowie filmu, i to nie jako bohater ale z powodu obsadzonego na jego miejscu aktora.

Jeżeli miał bym okazję obejrzeć gdzieś Agorę ponownie, nie wahał bym się ani chwili, chyba, że odpychał by mnie nadmiar matematyki w tym filmie (Hypatia zajmowała się krzywymi stożkowymi, ja jestem na Polibudzie => przynajmniej w kinie nie chce matmy ;P)

1 komentarz:

wiesz-OK pisze...

Żyła w Aleksandrii pewna niewiasta imieniem Hypatia, była ona córką filozofa Teona. Udało jej się osiągnąć tak wysoki stopień wykształcenia, że przewyższała współczesnych sobie filozofów, stała się kontynuatorką wznowionej przez Plotyna filozofii platońskiej i potrafiła wykładać na prośbę zainteresowanych wszelkie, jakie by nie były, doktryny filozoficzne. Dlatego też garnęli się do niej zewsząd, ci którzy chcieli się poświęcić nauce filozofii. Ze względu na zmuszającą do szacunku szczerość i swobodę wypowiedzi, którą zapewniło jej posiadane wykształcenie, umiała mądrze występować także i wobec przedstawicieli władzy; i nie potrzebowała się wstydzić, kiedy się pojawiła wśród mężów: wszyscy nie tylko szanowali ją dla nieprzeciętnej roztropności, ale nawet czuli się onieśmieleni. Otóż tym razem przeciwko niej uzbroiła się zawiść. Ponieważ bowiem dość często spotykała się z Orestesem, fakt ten skłonił ludzi ze sfer kościelnych do wysunięcia oszczerczego oskarżenia, że to właśnie ona stoi na zawadzie i sprzeciwia się nawiązaniu przyjaznych stosunków pomiędzy Orestesem a biskupem Cyrylem. Tak więc ludzie porywczego usposobienia, którym przewodził niejaki Piotr, lektor, umówiwszy się między sobą upatrzyli moment, kiedy owa niewiasta wracała skądś do domu, i wyrzuciwszy ją z lektyki zawlekli pod kościół zwany Cezarejon; tu zdarłszy z niej szaty zabili ją odłamkami skorup. Następnie rozszarpawszy ciało na sztuki poznosili poszczególne części na miejsce zwane Kinaron i spalili w ogniu...
za www.wikipedia.pl