niedziela, czerwca 22

Bo to polska właśnie

"Najgorszy wyścig BMW. W dwa tygodnie ze szczytu na dno"
Tak... mamy za sobą kolejne grand prix. Robert zdobył przyzwoite 5te miejsce. Tak przynajmniej mówili by komentatorzy, gdyby miało to miejsce 2 tygodnie wcześniej... Po wygranej w Kanadzie już nie... Co z tego, że pierwsze miejsce było wynikiem pozytywnego zbiegu okoliczności, że Robert mimo bycia dobrym kierowcą nie miał by szans na trofeum gdyby nie prezent od Luisa. Śmieszni są polscy kibice... To, że raz wygrał nie oznacza, że będzie wygrywać ciągle. A jeszcze śmieszniejsze są właśnie nagłówki artykułów, co jak co, ale to właśnie po dziennikarzach (minimum gazety) spodziewałem się normalnych reakcji. Z niecierpliwością czekam na jutrzejszą okładkę fakto-szmatławca.
Ja jestem zadowolony, tym bardziej, że tor we Francji nie leży Robertowi. W przeciwieństwie do pseudo-kibiców, cieszę się z każdej pozycji, nie tylko na podium, ale każdej punktowanej.

Brak komentarzy: